środa, 7 lipca 2010

dluuugi weekend





Obfitowal w przyjemnoesc i nieprzyjemnosci, wiadomo

bylo za goraco, zeby spedzic go na lonie natury, wiec mozna bylo bez wiekszych wyrzutow sumiena robic zakupy.
w sobote byla ikea, pojechalismy tylko po miski i lyzezki, a wyjecha;lismy oczywiscie z pelnym wozkiem, bo taka fajna nowa posciel z wilkami mieli (dla zoski, wyglada troche strasznie, ale sie spodobala...mamie ;) niemaz stwierdzil ze potrzebna mu nowa poduszka, bo cos go szyja boli od starej, no i sie przypomnialo, ze adas potwornie owymiotowal swoja podusze i trzeba mu nowa kupic, jakies tam dupereliki, rurki, szkalnki i zaladowalismy wozek, a lyzeczek tak w ogole to nie mieli ;)

dziwnym trafem, tym razem, nic w sekcji 'as-is, czyli uzywane' nie kupilismy, a mieli naprawde fajan szafe, tylko niemoz stwierdzil, ze sie nie zmiesci...

w niedziele bylo tez super goraco, wiec pojechalismy do muzeum dla dzieci na manhattan, zoska sie wybawila, a i adamowi sie podobalo, niemezowi po 2 godzinach zdecydowanie przestalo sie podobac, nawet nie musial nic mowic, ale naciagnelam go jeszcze na dzial zabawowy wodno zewnwtrzny, bo na swiezym powietrzu, ale tam to i ja sie po 15 minutach zmeczylam, adam to juz zupelnie mial wszystkiego dosc.

w poniedzilalek pojechalismy do lakeshore, uwielbiam ten skelp zabawkowy, moge po nim chodzic godzinami, niemaz natomiast wrecz przeciwnie, po 30 minutach zaczyna robic miny..., mialam nic dla swoich dzieci nie kupowac, ale mieli wyprzedaz, wiec skusilam sie na kalendarz tygodniowy, bedziemy cwiczyc co znaczy, wczoraj dzis i jutro. zofia ma problem z myciem glowy, wielki wrzeszczacy problem, dobrze, ze to nie ja jej ta glowe myje, ale o czym to ja mialam...jutro, wiec za kazdym razem jak ma miec myta glowe prosi zeby to bylo jutro;) dziwna sprawa, adasiowi codziennie by myla, nie dziwna, podejrzana ;0)
kalendarz ma takie fajne kartki pogodowe, wklada sie kartonik z odpowiednim rysunkiem pogodowym, na dzis wczoraj i wszyskie minione dni tygodnia, a ze dzis jest wtorek nie bylo tego duzo, do wyboru bylo, slonce, slonce plus chmury, chmury, deszcz, wiatr i ....snieg, co dziecko na dzis wybralo, dodam tylko tak na marginesie, ze bylo dzis okragle 100 stopni na dworze i ani jednej chmurki, no jak myslice co wybrala??? snieg oczywice i na nic tlumaczenia ze jest goraco itd, nie, ona chce zeby padal dzis snieg!
nastepnie sobote zaznaczylismy jako dzien wyjatkowy:

'dlacego mamo?
bo jedziemy na urodziny do bruna i matteo
ale dlaczego do bruna i matteo
bo bruno i matteo nas zaprosili
ale dlacego nie dzis?
bo na zaproszeniu jest napisane, ze w sobote
ale nie chce w sobote, jak chce dzis!!!
dzis nie mozemy bo tato pracuje

i po co ja ten kalendarz kupilam!!!!!

wlasnie, dzis bylo okragle 100 stopni, nemaz jakos szybciej z slilowni wrocil, po niecalej godzine, niesamowite, tylko nasuwa sie pytanie dlacze?
ponoc ma byc black-out...
jeszcze tego tylko w upal brakowalo...

dzisiejszy wywod zofii na temat fajerwerkow, za ktorymi nie przepada zbytnio, miala 2 dni problemy z zasypianiem:

'nie lubim jak te niegzecne chlopaki scelaja tak glosno, cseba tak ciuchutko, bo glosno boli glowa i zosi boli glowa i sie boim i nie bendziem mogla w nocy spic i bendziem sie bac jak chlopaki scelaja niedoble...'

doblanoc

ps. marzy mie sie 3 reka jak panu kuleczce, moze by mi pranie pozbierala, jak pozostale dwie pisza bloga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz