środa, 29 września 2010

taki bardzo bardzo wazny gosc

przylecial do nas w piatek. troche czekalismy na lotnisku, ale tak to juz jest, jak sebastian jedzie sam, to babcia juz na niego czeka, a jak jedziemy calorodzinnie to czekamy godzine. i w najwazniejszym jak sie okazalo momencie zosi zachcialo sie siku, poszlysmy i w tym czasie babcia wyszla ;) a ja tak sie z tej ubikacji spieszylam, ze zostawilam telefon na pojemniku na papier. na szczescie pani sprzatajaca go znalazla i odlozyla na swoj wozek ;)
usciskow i calusow nie bylo konca, stwierdzono, ze adas wyglada przez skypa tak jak i na zywo, za to zosia jest chudsza (za chuda?) cz tez za drobniejsza ;)






















w sobote byl potworny upal, zgotowalismy z tej okazji wycieczke na lotnisko. byly darmowe hotdogi, soki i woda, ale niestety bylo nam wszytskim za goraco i za glosno. zosi samoloty z wlaczonymi silnikami zdecydowanie sie nie podobala, ze juz nie wspomne o karetkach na sygnale. bylo tez malowanie twarzy, ale kolejka byla na pol plyty lotniskowej, wiec bardzo szyko zrezygnowalismy i z tej atrakcji.






















w niedziele rano wybralismy sie do ikei kupic super szafe do pokoju dzieci, a babcia kupila wnukom obrotowy fotel, bardzo sie wswzystkim podoba.
po poludniu bylismy na sushi z dazenowskimi (tak mowi na nich sebastian, chodzi o anie, krzysia i alicje tuzinowskich ;)
to bylo moje pierwsze PRAWDZIWE sushi, ktorego 2 lata nie jadlam, liczac ciaze i karmienie adasia. wlasnie czy juz pisalam, ze od 2 tygodni nie karmie? nie byllo tak zle, po 2 tygodniach piersi przestaly mnie bolec, a co za ty idzie: zrobili sie troche wieksze od duzego orzeszka ;) super wygodn do biegania ;) a wracajac do sushi, to smakowalo mi bardzo, babci tez, zosia zjadla krewetke od krzysia, a adas zupe miso z ryzem., pojawila sie tez ewa, tak nagle, bardzo mila niespodzianke nam zrobila

nastepnie byl deszczowy poniedzialek, rano dorwalam sie do odkurzacza jak glupi do sera, odsuwalam lozka, szafki, polki i nie wiem co jeszcze. ze az zrobilo sie za pozno na 2 drzemki dla adasia, spal wiec tyko raz, zosia wcale (bardzo glupi pomysl w dzien deszczowy) juz o 6 zaczeli odpadac. udalo sie ich przeciagnac do 7 z minutami.

wtorek dzien przedszkolny, pierwszy raz bez placzu, hurrraaa!!!! w koncu!!!! uff, odetchnelam, teraz czekam az bedzie plakac, ze chce chodzic czesciej ;)

adas nauczyl sie wolac babcie 'baba!!!' a babcia nauczyla adasia pokazwyac ze cos mu smakuje, na sposob wloski, czyli: stuka sie wskazujacym palcem w policzek, ciekawe, moze uda mi sie jutro zrobic zdjecie. umie tez jesc na niby, comoka przesmiesznie do pustych zabawkowych garnkow czy drewnianych pomaranczy ;)

ahh, jak to fajnie miec babcie, taka kochana babcie, aaa, wlasnie cos mi sie prszypomnialo, przez ostatnich kilka dni babcia czytala zosi na dobranoc, ale wczoraj byla zmeczona i powiedzila zosi ze nie da rady bo:
'odlatuje'
'a gdzie babcia leci?' zapytlala lekkozaniepokojona zosia ;))))))))))))))))))))

mama cieszy sie z ksiazke, jak zwykle, nie wszytskie sa takie jak oczekaiwalam, czesc bedzie na 'za jakis czas'. dzis czytalismy pieknie narysowana opowiesc wandy chotomskiej o karecie z piernika i piekna opowiesc wolfa erlbruch 'straszna piatka' o brzydkiej ropusze, szczurze, pajaku, nietoperzu i hienie. trylko czy oni sa brzydcy, czy my ich takimi widzimy?
co na to hiena?:
'zupelnie niewazne, czy inni uwazaja, ze jest sie brzydkim, czy pieknym. licza sie czyny! trzeba cos robic! dla siebie...i dla innych!'

dobranoc


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz