niedziela, 30 stycznia 2011

nowy domek


zosia uslyszala jak mowilam babci irence na skypie, ze nie chce zeby ktos z polski nas odwiedzal tymczesem, wole poczekac, az bedziemy mieli nowe mieszkanie, przy okazji dorzucilam jak bardzo obecnego nie lubie, itp. zosia byla biernym sluchaczem, a potem wszytsko powtorzyla sasiadce z dolu, musze baardzo uwazac, co mowie...
a w zwiazku z moim narzekaniem, na obecne warunki mieszkaniowe, niemaz zbudowal mi dzis z zosia nowy domek:

'ma 3 izby!'
'o, to troche mal na nas wszytskich? '
'ale w kazdej jest po 3 okna!'
no tak, okan dodaja przestrzeni ;)

budowali z przerwami cale popoludnie, zosi udalo sie zbudowac lozeczko, plalypan i see-saw (hustawka tylu wagi, u nas koniki sie na nie mowilo)
bardzo trudne i wciagajace sa te klocki, tyle wam powiem!


galaretka inaczej






























ale w sumie to tak samo, bo skonczylo sie wielkim podjadaniem. miala kolor malinowy. zdziwieni popatrzyli na mnie co robie, ale jak ja juz skonczylam wyrzucanie jej z pojemnikow na papier, nic nie mowiac zabrali sie do pracy.

czekalam, czekalam, czekalam...


czekalam, czekalam, czekalam (juz nawet nie pamietam ile razy zosia to powtorzyla)
i co?
'i jest' (szeroki usmiech na twarzy zosi)
a na co tak czekala?
na ta piersze z prawej, cieniutka pomaranczowa ;)))

(przyszly urodzinowe paczki od babci, dziadka i cioci oli!
jak widac zosia ma obsesje na punkcie kupowania past do zebow, a ja, jak widac, ulegam jej zebowym zachciankom, dodam tylko ze wyrzucilam jedna paste dzien wczesniej, choc nie byla jeszcz skonczona, ale troche wyciekla i nie chcialo mi sie jej myc, a szkoda, byla by jeszcze jedna do zdjecia. zosia lubi myc zeby, robi to dokladnie, nawet nie wiem ile razy dziennie, bo pilnuje ja tylko rano i wieczorem, a wiem, ze myje czesciej, jak tylko sie jej przypomni, ze ma nowa paste ;)

czwartek, 27 stycznia 2011

snieg raz jeszcze





















no ale najwazniejsze, ze dzieciom sie podoba. adam byl dzis naprawde dzielny. bylismy na dworze z 45 minut. jechal na sankach, zosia mocno go trzymala, zeby sie nie bal i nie spadl. kopal, rzucal, smial sie i prawie wcale nie plakal. w drodze powrotnej, domagal sie maminych rak, ale siostra go mocno chwycila i jakos dojechalismy do celu czyli
domu, a latwo nie bylo, bo nie wszedzie chodniki odsniezone. jechalismy ulica, na nasze szczescie malo aut z niej dzis korzystalo. jestem z siebie dumna, bo takie wyjscie to dla mnie wyprawa prawie jak na kasprowy. adam nie chce czapki, rekawiczki sciaga, zosia jak to zosia, nagle w polowie ubrana znajduje jakas super fascynujaco zabawe typu siadane na odwroconym wozku dla lalek. no i aparat, bo bez tego szkoda w ogole isc na dwor, troche toto wazy, a po kilku zdjeciach okazuje sie, ze bateria padla.
mialam maly pretekst do wyjscia. potrzebowalam zrobic zakupy w polskim sklepie. w drodze powrotnej spotkalismy znajoma i zatrzymalismy sie na chwile. dzieci zaczely sie razem bawic, a z okna na paterze krzyczal na nas glos starszej pani. wolalam nie wdawac sie w dyskusje, zwlaszcza, ze dzieci nic szczegolnego nie robily, bo ilez moze sniegiem nasmiecic adam, i czy w ogole mozna sniegien nasmiecic??? zosia z kolega bawila sie od ulicy. pani starsza nie wytrzymala, pofatygowala sie i wyszla na chodnik nas przegonic, coz, chyba nie miala nic lepszego do roboty...

wtorek, 25 stycznia 2011

cos pieknego


sloneczne jajo

tylko jak ja zdobyc...znalazlam po angielsku, ale to nie to samo...

piraci





























nie wiem skad pomysl na zabawe w piratow????
od jakiegoś czasu zosia bawi sie, ze piraci ja i kropka porywaja, zawiazuja...
dzis poprosila mnie o miecz, bo sama bedzie piratem i bedzie musiala walczyc. zrobilam pod jednym warunkiem, miecz nie moze nikogo nawet musnac. do miecza dolozylismy jeszcze opaske na oko, na glowe juz nic nie chciala zalozyc. biegala z tym mieczem po domu z pol godziny, potem plyneli z adasiem lodzia, ciegle jako piraci, dalej z kims walczyla, tyle ze na siedzaco...

adas sie bawi

coraz czesciej sam. lubi sobie wyciagnac drewniane tory i ukdada. ostatnio bardzo u nas w domu jest goraco (a na dworze zimno) wiec otwieramy okna. adam od 2 dni jak tylko otworze okno znika na kilkanascie minut w swoim pokoju, takie znalazł sobie zajecie:


bardzo lubi te drewniane owoce i warzywa kroic. potrafi kilka razy dziennie. robi to jak nalezy, czyli nozem. ciagle nie umie przekroic truskawki ;)

dostal od marty k. grajacy mikrofon i uwielbia go. nosi, wiesza na klamce, wlacza muzyke i tanczy, a jak sie skonczy podchodzi i ponownie wlacza. zosi tez sie podoba, ma funkcje przyspieszania i spowalniania piosenki, bardzo to zosie smieszy, no i lubi sluchac glosno (zdecydowanie po tatusiu!) tato im sie czasmi nagrywa i spiewa znane utwory tych lepszych artystow po swojemu ;)

bardzo lubi takie male autko z pianinem, siada na nim i odpycha sie nogami, albo pcha ile ma sily i pedzi przez cale mieszkanie, chowa rozne roznosci do bagaznika, zazwyczaj duze i nieporeczne rzeczy, a potem chce zamknac i oczywiscie usiasc ;)

krecony fotel z ikei od babci, uwielbia go, krecimy sie w nim na okraglo ;)

calorodzinnie



na wrotkach ;)
spodobal sie zosi wczorajszy projekt z panienkami i sama dala mi pomysl zeby zrobic portret rodzinny, pierwszy raz jestesmy wszyscy razem na jednej kartce.
znaki szczegolne:
zosia ma podwinieta nozke i dlugie wlosy
ja mam kolczyki
tato ma brode
adam ma krecone wlosy
maja zamknela jedno oko

poniedziałek, 24 stycznia 2011

syreneusz

dzis pobil rekord, poszedl 'na noc' spac kolo 7:40. zasniecie zajelo mu okolo 15 minut. o 8:39 juz mnie wolal 'na cale gardlo' a wlasnie niemaz farbowal moje cudownie juz srebrzyste wlosy. nie poszlam uspokoic, po 5 minutach przyszedl do kuchni. poszlismy sie polozyc do niemalzenskiego loza. budzil sie jszcze ze 2 razy, tak co 15 minut, az w koncu zasna. generalnie pozbawia mnie wiczorow, juz nawet nie moge liczyc, ze godzine bedzie spac. w poludnie spi zazwyczaj kolo poltorej godziny. wstaje miedzy 6 a 7 rano. wieczorem zasypia kolo 8. moim zdaniem zdecydowanie ZA MALO spi jak na potora roczne dziecko.


tydzien mody

zosia od malego wybierala sobie ubrania, co mnie czasami doprowadzalo do szalu. pamietam jak chodzila do daycare to juz to robila, czyli miala jakies 20 miesiecy. byla troche starsza od adasia w tej chwili. brat nie wykazuje wiekszego zainteresowania moda, na szczescie dla mnie, bo jak wiadomo lubie dzieci stoic na swoja modle i z adasiem jest to mozliwe, jeszcze mozliwe. zauwazylam, ze spodobala mu sie nowa zgnilo zielona bluzka z potworem w okularach, zamowilam ja dla niego, ale po przymiarce okazalo sie, ze jest jeszcze troche na niego za duza, a dobra na zosie, wiec ja jej zalozylam, adam na widok zosi w jego bluzce sie rozplakal i pokazaywal ze to jego, czyzby zaczynal isc w slady siostry???

czego zosia NIE lubi i NIE nosi:

GUZIKOW pod zadana postacia, doslownie!
wszytskiego zrobionego z nierozciagliwego materialu (czyli wszelkiego rodzaju nie bawelnianych sukienek i bluzek, zazwyczaj maja guziki)
SWETROW (zazwyczaj maja guziki, poza tym twierdzi, ze ja gryza)
materialowych spodni (wyjatek stanowia nowe zielone sztruksy na gumce, zaklada je bo musi, ale jakos szczegolnie za nimi nie przepada)

co zosia lubi i moze nosic codziennie:

GETRY (ze szczegolnym uwzglednieniem tych turkusowych)
koszulki z krotkim rekawem
wstretne za male od dawna, zolte polarowe spodnie (tylko-i-wylacznie-do-spania)
bawelniana sukienke z hello kitty
nowa rozowa bluzke z hello kitty
nowy za duzy rozowy dres bez hello kitty
rozowe skarpetki z motylkiem ;)
japonki bez gumki ;)

ilez to ubran kupilam i nigdy jej nie zalozylam??? wisi w szafie piekna zolto-fioletowa koszula, jeszcze z metka, ja nie wiem co ja myslalam jak ja kupowalam...
przyszla dzis przesylak z bodena, zosia rzucila sie na rajtuzy (fajnie sie w nich slizga po podlodze), spodnicy nawet nie chciala zalozyc, spodobala jej sie kolejna adasiowa bluzka z potworem, tym razem niebieska ;)

dzis zosia rysowala damy w sukienkach, jak skonczyla, okazalo sie ze jedna z nich to ona sama, zgadnijcie ktora to ;)
ah, bym zapomniala, jedna z nich to nie ona tylko ON, czyli tatus we wlasnej osobie, ktory to jak myslicie????
;)))

niedziela, 23 stycznia 2011

mala korona














dla malej ksiezniczki
ciagle zbieram puste rolki po parierze toaletowym, lubie znalezc dla nich nowe zycie ;)
malutkie korony zanlazlam na swietnym dunskim blogu lilla a, niestety ciezko tam znalezc cos, co juz sie widzialo, bo nie wszystko jest po angielsku, ale warto zajrzec, polecam ;)
zosia coraz czesciej zaklada korony, ale to jeszcze nic. bylismy dzis same w h&m. najpierw szukalysmy czegos dla zosi i tu mnie ze tak powiem rozwalila. wybierala wszytsko w kolorze rozowym, o zgrozo, lubie rozowy, w tym ciemniejszym odcieniu, ale bez przesady!!! kiedys jakas mama mi powedzial, ze raczej roz nas nie ominie, miala racje, jest mi slabo...postawilam sie, rozowej sukienki nie kupilam, a w domu okazalo sie, ze rozowy ders jest baardzo za duzy ;))))
jak przeszlysmy na sekcje dla doroslych zosia mocno zatesknila za tatusiem i nic nie chciala mamie doradzic, nagle nogi odmowily jej posluszenstwa, a jak widzial guziki patrzyla mna nie podejrzanie i pytala: mamo, ty lubisz guziki??? i jeszcze; no choc juz do kasy!!!
nic sobie nie kupilam nie liczac 2 przecenionych bluzek z ktorych jedna jest zupelnie do bani ze sie tak wyraze ;(

sobota, 22 stycznia 2011

ryz

wyprodukowalismy w tym tygodniu kolorowy ryz. zajelo nam to dwa dni. najpierwz zaladowalismy ryz do zamykanych woreczkow, calkiem niezle im to razem poszlo.






potem do każdego woreczka
wlalam troche plynu antybakteryjnego (moza dac alkohol) a zosia dala kilka kropel barwnika spozywczego (lub kilkanascie ;) nalezy woreczek troche wymemlac i wysypac na cos plaskiego zeby wyschlo. pracowalismy z 4 barwnikami a powstalo 7 kolorow ;)
a przy okazji zosia obserwowala jak sie kolory mieszaja i zmieniaja. zolty z czerwonym na pomaranczowo (to znala), czerwony z niebieskim na fioletowo (jakos nie moze zapamiatac) a ze czerwony z zielonym da nam brazowy to sama nie wiedzialam.
zwyklym bialym az tak bardzo sie nie bawili.














gotowy zosia wymieszala jak brat spal. Adam jak na takiego malucha, calkiem ladnie sie nim bawi, ale zawsze na koniec musi zrobic jakis ryzowy deszcz...bardzo mocno czekam na zamowiony tydzien temu nowy worek do mojego super odkurzacza, stary peka juz z przejedzenia, dieta ryzowa mu nie sluzy ;)



piątek, 21 stycznia 2011

serca na drucie


troche czerwonego ryzu wsypalysmy do sloika po dzemie. na niemezowski drut (ten ktorym okaleczal swoje wszytskie martwe juz bonzaje) ponaklejalysmy wyciete przeze mnie czerwone sercowe pieczatki z ziemniaka. tak sobie myslalam, ze nie bedziemy nic valentynkowego przed urodzinami robic, ale nie dalam rady...

czwartek, 20 stycznia 2011

galasretka









pamietacie mdm? byla tam czesc kiedy to



prowadzacy czytali nadeslane przez widzow rozne takie smiechostki wydrukowane, to z tamtad ta galasretka uwielbiana przez moje dzieci.
a ile mozna zrobic zdjec dzieciom jedzacym galaretke??? za duuuuzo!!!! udalo mi sie zlapac najnowsza mine adama, to ta 'spod byka' zosia czasami mnie wola: mamo mamo patrz na adasia ;))) patrze na adasia z-gory, a on na mnie z-pod-spodu ;)

wtorek, 18 stycznia 2011

krakersy


















dzien dlugi, pogoda wstretna, co by tu zrobic...ciasteczka??? nie, krakersy! tego jeszcze nie robilismy. nie wyszly takie jak na zdjeciu z tego bloga: home cooking in montana, ale sa bardzo smaczne i malo przy niech roboty. zosi bardzo sie podobalo wycinanie, adam podjadl na surowo, smakowalo mu, ale co tam mialo nie smakowac, MAKA, ser, maslo, woda ;)

drzewo z tasmy

























juz jakis czas sie z tym projektem nosilam, ale jakos ciagle mi wypadal z glowy. no i znwu sie na niego natknelam na znajomym blogu. zosi bardzo sie podobalo bo lubi sie tasma bawic. ciagle cos pakuje, zakleja, przykleja na siebie papiery, reczniki papierowe itp. do tej niebieskiej tasmy nawet nozyczek nie trzeba, bardzo fajnie sie ja drze ;) wymalowalismy resztki starych akwarelek

poniedziałek, 17 stycznia 2011

usmiechniete serca


takie zwyczajne, nie potworne ;)
sztuk trzy
powstaly dzisiejszego wieczora