wtorek, 22 lutego 2011

cwiczenia




























zaczely sie ferie zimowe, szkola jest zamknieta, wiec i przedszkole tez. zosia jednak chyba pod skora czula, ze dzien jest inny niz zwykle i powinna cos 'przedszkolnego' robic.
wyciagnela poznym rankiem cwiczenia. nie za bardzo je lubie, moze troche za duzo ich mam. zosia czasami sama je wyciaga i razem rozwiazujemy zadania 3 i 4 latkow. dzis wyciagnela zeszyt uczacy rysowac. najpierw dorysowala brakujace elementy i pokolorowala auto. objasnilam jej o co chodzi, potem zaczela biedronke. ja poszlam polozyc adasia spac, a jak wrocilam pokolorowala juz domek (moj ulubiony) i zaczela rybke z usmiechem, co sie na wedke zlapala. potem jeszcze powstala cytryna w czerwonym przebraniu, zacza padac deszcz, powstala ochrona, zeby na 'lydke' nie padalo i wytsarczylo na dzis kolorowania. przekonalam sie do cwiczen, przynajmniej niektorych, bo te z trudna-odklejajacymi-sie-i-rwacymi naklejkami sa do bani ;(

pamietam ferie jednego roku, nie wiem w ktorej bylam klasie, moze 5, moze 6? byl snieg oczywiscie. jezdzilismy na sankach na skalkach do oporu, az zaczynalo sie sciemniac tak kolo 4. zimno czulo sie dopiero po powrocie. w domu goraca herbata z cytryna, nogi do miski z ciepla woda, a w telewizji robin hood. uwilebialam melodie z czolowki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz