poniedziałek, 14 lutego 2011

o rak myciu


jakos nie zawsze pamietam o tej waznej poniekad czynnosci. aczkolwiek jak slysze zosie odpowiadajaca mi, ze nie musi myc rak po wyjsciu z ubikacji, boo bedzie jadla widelcem to robi mi sie slabo...





znalazlam na znajomym blogu bardzo fasjne doswiadczenie.
najpierw zosia nasmarowala sobie rece balsamem, powiedzialam jej, ze to jest brud, potem dotknelysmy nasionek, ktore udawaly zarazki i bakterie. poprzyklejaly sie mocno do brudnych rak. potem zosia dala mi czesc i bakterie przeszly na moja reke, potem dotknela stolu i zostaly na ceracie, itd itp. nastepnie umyslysmy rece, bardzo dobrze wysuszylysmy i czystymi dotkenlysmy zarazkow i bakterii, nie przykleily sie do rak!
tymczasem myje rece chetniej, zobaczymy jak dlugo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz