czwartek, 10 lutego 2011

potworne przyjecie urodzinowe

czas leci, a ja ciagle nie moge sie zebrac i napisac jak bylo.
na wstepie czekaly na dzieci potworne skarpety i maski (pomysl mama, wykonanie tata). bardzo sie spodobaly, prawie wszytskim. potem bylo troche kolorowania, niektorzy kolorowali p0twory, inni (cztaj a) sciany na przepiekny rozowy kolor, jakos malo sie tym przejelam, moze za malo...
lowilismy na wedki potwory, obeszlo sie bez wiekszych incydentow, czyli niepotrzebnie sie obawialam. bylo odrysowywanie, powiazane z gilgotaniem, potwornych gosci.
i na koniec potworna ciuciubabka.
troche sie obawialam, bo jednka nawet najbardziej usmiechniety potwor mogl byc troche straszny, zupelnie niepotrzebnie.
byly niekonczace sie potworne lizaki, zielone babeczki z marshmallows. wlasnie, ja o babeczkach mialam. wrazliwi proszenie sa o pominiecie tego paragrafu! w zwiazku z tym, ze staly nawet dla tych najmiejszych na wyciagniecie reki, byly wszedzie. naprawde wszedzie! na drugi, czy tez 3 dzien przebierajac a z numeru 2 zauwazylam cos srebrnego w kupie. po blizszej inspekcji okazalo sie, ze jest tego wieceje, a sa to srebrne papierki z babeczek. jakos nie przyszlo nikomu do glowy, ze a sam nie sciagnie sobie papierka, a niejedna babeczke zjadl jak mozna sie spodziewac ;)))

mialam taki plan, ze nie bedziemy rozpakowywac ptrezentow, ale nie omowilam go wczesniej z zosia jak marta sugerowala i skonczylo sie tak, ze prezenty co do jednego zostaly otwrte, a nawet natychmiastowo rozebrane na czesci pierwsze.

olafek przespal pol imprezy, dodam tylko ze spal w pokoju , w kotrym bawila sie wiekszosc dzieci. zupelnie mu to nie przeszkadzalo. 'deep sleeper' po tatusiu? ;)

tort byl tez potworny, tez zielony i tez z marshmallows. udalo sie 2 razy zdmuchnac swieczki i mozna bylo przystapic do najbardziej przez zosie wyczekanej czesci wieczoru.
zapytana na drugi dzien co sie jej najbardziej podobalo, powiedzial, ze 'duchowy tort' ;) bylo mi z tego powodu bardzo milo, bo wlozylam w tego potwora cale serce. tak sobie mysle, ze niewazne jak smakowal, wazne, zre zrobilam go sama, a robiac caly czas o z myslalam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz