wtorek, 31 maja 2011

a kiedy pojedziemy do zoo???

zosia meczyla mnie juz od tygodnia, kiedy i kiedy...powedzialam, ze jak przyjedzie babcia, WTEDY.
tak wiec doczekala sie i babci i zoo, choc twierdzila, ze sie niedoczeka...
adam uwielbia takie wycieczki, widok najzwyklejszego (dla mnie ;) zwierzaka wprawia go w zachwyt (czytaj kaczka ;) sporo czasu spedzilismy w dzieciecej czesci zoo, jest
najbardziej zacieniona, jest krecona slizgawka w
pniu drzewa, pajeczyna do wspinania, pieski preriowe mozna z bardzo bliska ogladac.

















potem jeszcze wizyta na 'farmie' czyli czesci gdzie mozna karmic zwierzaki typu kozy i barany. nie ma w adamie jeszcze strachu przed podawaniam im jedzenia, mysle, ze w przyszlym roku bedzie (patrzac na prawie rowno rok starsza alicje) zosia tez bez oporow karmila z reki nawet lamy.
obowiazkowo (jak to w zoo ;) przejazdzka na karuzeli (adam jechal na rekach u taty, nie krzyczaj jak alicja w zeszlym roku, ale bal sie sam jechac choc tato stal tuz przy nim). na koniec poszlismy popatrzec na foki i pozazdroscic im w wodnego terarium i do auta na zasłużona dla niektorych drzemke.
wracajac kupilismy tajskie na wynos i pojechalismy do parku spotkac sie raz jeszcze z tuzinkami.
bardzo duzo sie dzialo, dorosli dotarli do domu baardzo zmeczeni, a dzieci wypoczete, adam spal 2 razy w ciagu dnia, a zosia raz, wiec jakos do spania im sie nie spieszylo ;)
tak w ogole, to od przeszlo tygodnia adam wstaje mniej wiecej kolo 5:30!!! wykancza mnie, nie mam na nic sily wieczorem, doslownie. dzis wstal za 10 szosta, ale ja juz sie na 5:30 przestawilam i 20 minut na niego czekalam.
aha, juz 2 noce przespal w swoim lozku!

adam, prosze cie, spij do 6:30.
dzieki, mama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz