środa, 3 sierpnia 2011

mamma mia!

zielona pierszuszka??? nie, nie o bajce, ktora zosia nawiasem mowiac jakis czatemu bezustannie walkowala.
o musicalu ;)

miala byc niespodzianka i byla niespodzianka, choc bez wtopy sie nie obylo. ola myslal ze jedziemy na manhattan porobic zdjecia ;) no i porobilysmy, troche przed i troche po przedstawieniu.



















dopiero jak weszlysmy do przedsionka zorrientowala sie o co chodzi. zaraz potem okazalo sie ze mamy miejsca na balkonie baardzo z boku ;) a potem najgorsze, zapomnialam, ze moja mlodsza siostra nosi ekhm, ekhm, okulary...no ale najwazniejsze, ze niespodzianka sie udala ;)))
bardzo sie nam podobalo, nie powiem ze nie lubie popatrzec na piekne roztanczone polnagie meskie ciala, no i jeszcze te ogrodniczki 'mamy'. no musialam na drugi dzien pojechac i sobie je kupic, no musialam poprostu. musze sie do ani usmiechanc, bo ponoc ma plyte z muzyka. na koniec wstalysmy potanczyc mimo malych oporow mojej siostry, no ale bylysmy tak bardzo z boku, ze zupelnie nikomu nie przeszkadzalysmy. bardzo, bardzo sie podobalo. moze na jesien zabiore zosie na mary poppins??? kto wie, kto wie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz