czwartek, 29 września 2011

co by tu jeszcze z jabluszek...

a to moze po bluzeczce?

byly tez jablkowe muffiny, clakiem niezle, mimo tego ze pomieszalam pudelka z soda i proszkiem do pieczenie i nie wiem dokladnie ile czego zosia dala. przy wykladania ciasta do formy zosia nagle krzyknela 'mamo zapomialas o jajach!' nie zapomnialam, nawet nie zauwazylam, ze nie bylo ich w przepisie. prawdziwa pani kucharska z ciebie zosiu!!!
troche jablek zawiozlysmy ewie. szedl z nami adas, ale po drodze spotkalismy tate, wiec adam od nas sie odlaczyl. zostalysmy same z jablkami i wozkiem, na ktory zosia bardzo chetnie wskoczyla. oj ciezko mi sie go pchalo, zaproponowalam, zeby zeszla, a coreczka mi na to, ze jak zejdzie to i tak bede musiala pchac ;))))
taa, musze jesc wiecej jablek, bede miala wiecej sily ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz