piątek, 11 listopada 2011

polubilam poranki

dlaczego? bo 5, a nawet 6 rano to dla mnie jeszcze noc, ale 7 jest juz fajna godzina na pobodke, ze nie wspomne o fantastycznej 7:30!!! tak, doczekalam sie, aczkolwiek zdaje sobie sprawe, ze nie potrwa to wiecznie, zwlaszcza jak adam przestanie spac w dzien, ale do tego nam jeszcze daleko. wczoraj jakims dziwnym przzypadkiem obudzil sie z popoludniowej drzemki po 30 minutach. to nie bylo najprzyjmeniejsz popoludnie, na szczescie odwiedzila nas alicja, a potem ania z damianem, nie wiem jak bym ten dzien bez nich prztrwala, adam im mniej spi tym wiecej ma energii, a wykozystuje ja na swoj sposob, wiadomo czesto nieprzemyslany, takim to sposobem uderzyl alicje 2 razy (mysle, ze chcial ja zaprosic do zabawy, tylko sie troche zle wyrazil ;) o malo nie wyrwal z korzeniami regalu na ksiazki, nie potrafil widelcem do buzi trafic, bo najpierw reka mu skoczyla do gory, potem pare razy na boki i jedzenia na widelcu juz wiadmomo, nie bylo...) tak wic spij adasiu w dzien, bedziesz mial zdecydowanie mniej klopotow (ze nie wspomne o puzlowym mlotku ktory jakims tarafem wyladowal na siostry glowie, mysle ze cos tam zawinila, ale mlotek tymczasem skonfiskowalam) 
a poranki sa super, te nieprzedszkole oczywiscie ;) lubie jak biegniecie sprawdzic co na stole naszykowalam, lubie jak moje projekty przemieniaja sie w wasze wlasne, lubie patrzec jak wspolpracujecie, siedzicie przy stole nawet do 10 z przerwa na sniadanie, potem gonie was do lazienki umyc zeby, ubierac sie (tu dla zachety pojawia sie slowo bajka) odnosicie pizamy do swoich lozek i ogladacie bajkie, ale juz negocjowanie ostatniego odcinka nie jest najlatwiejsza sprawa, ze nie wspomne o wylaczaniu telewiora i dvd, kto co i ile razy, istne szalenstwo...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz