czwartek, 17 listopada 2011

precle

w koncu sie odwazylam. wydawalo mi sie, ze ciasto drozdowe jest trudne do zrobienia. no trudne to moze nie jest, ale pracochłonne na pewno, dobre 2 godziny w sumie. na szczescie mialam pomocnika, ktoremu praca nad ciastem jeszcze nigdy tak bardzo sie nie spodobala. zaczelam sie zastanawiac w trakcie, czy mozna je za dlugo ugniatac? bo z przepisowych 8 minut zrobilo sie dobre 20. byly rzuty, ponoc lis 'baker' z busytown tak rzucal ;)
a wszystko udalo sie zrobic jak adas sobie slodko spal. wstal w najodpowiedniejszym momencie, jakby wyczul ze to juz, wyjmowalam je z piekarnika, polalam roztopionym maslem i mozna bylo jesc. wyszlo 6 precli, mi najbardziej smakowaly cynamonowe, a zosi i adasiowi wiadomo ktore, kolorowa profanacja ;)








mimo panujacego w dziecinnym pokoju chlodu adam dzien w dzien budzi sie z popoludniowej drzemki mokry, tak samo jak latem ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz