środa, 30 listopada 2011

strazakowe urodziny olafa


zaczelo sie od zaproszenia, adam jak je wzia do reki, tak nie oddal. jak tylko je zobaczyl powiedzial ogien po swojemu oczywiscie ;) wytlumaczylam mu co to jest, powiedzial: 'adam olacha tup tup tup?' uslyszal ze tak ale nie dzis tylko jutro, i tutaj jakos nie moglismy sie porozumiec, bo on chcial tup tup tup JUZ a nie JUTRO! ;)
zosia byla troche zdziwiona, ze bylo tak malo godsci, chyba nie zrozumiala tak do konca ze jest tak naprawde tym jedynym specjalnym gosciem olafa, bo ja, niemaz i adam to tak na doczepke tylko bylismy ;)
nad stolem wisialy ogniste kule, na stole ogniste bomby pelne prezentow.



 a w preencie od rodzicow olaf dostal zestal PRAWDZIWYCH' nazedzi. pila chyba miala najwieksze wziecie, ach z jaka znajomoscia olaf je ogladal i jak fachowo zaczepial o pasek metrowke. wszyscy chcieli pomagac przy skaladaniu, wsyscy pilowac, wbijac i wkrecach.




plonely budynki,


 potem zabawa przeniosla sie na dwor. bylo rzec mozna nieprzyzwoicie cieplo jak na koniec listopada, biegalismy po dworze w samych bluzkach. to byl naprawde piekny dzien i tak jak obiecali w zaproszeniu pelen swietnej zabawy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz