piątek, 23 grudnia 2011

czy mozna

gotowac caly dzien? mozna, jak ktos lubi oczywiscie. udalo mi sie zrobic pomidorowa z rosolu na lunch ktory jedlismy nawiasem mowiac dopiero kolo 4 ;)
kapuste z grzybami, kurcze fantastyczna wysza, bez zartow!
bigos, nie wiem, czy dobry, ponoc powinien sie schlodzic i trzeba go potem z godzine jeszcze pogotowac, ze sliwkami, winem, grzybami, mmm, tato dzieki za jesienna dostawe grzybow, bez nich nie byłoby to wszystko takie dobre!
zrobilam jeszcze barszcz czerwony, salatke jarzynowa i kompot!
jutro tylko podgrzeje zrobione przez babcie pierogi, uszka i krokiety i gotowe.
wiem, najwieksa robote to nie ja tu odwalilam ;)
jak adam spal zosia ozdobila pierniczki cytrynowym luktrem, objadla sie przy tym potwornie, wiadomo, ale ten lukier jest taki dobry, ze jej nie zalowalam, tylko przypomnialam o pomidorowej, ze czeka i TRZEBA bedzie ja zjesc jak adam wstanie ;)







 adam wstal i zacza popoludnie od pierniczka, a potem jeszcze znalazl czekoladke, ktorej nie pozwolilam mu zjesc, wiec zacza ja nosci rozpakowan w dloni, w tej sytuacji wybralam 'lepsze zlo' i pozwolilam mu ja zjesc. z zupa poczekalam az zglodnieja, warto bylo, kolo 4 wciagneli ja jakby byla czekoladowa z orzechami, a nie pomidorowa z brazowym ryzem ;)
potem dostali prace, mieli pozadnie zmyc nasza tablice, tak dobrze umyli, ze az sie cali zmoczyli. udalo mi sie tez dzis uniknac grania w nowa gre (a very busy airport) ktora mi troche zbrzydla juz, bo grac to ja lubie, ale nie w jedno i to samo 2 razy pod rzad , a do tego 2 dni z rzedu...
a co bylo na kolacje? nie uwierzycie, salatka jarzynowa jedzona prosto z miski! adam, prawda, w stroju galowym ;)
a po kolacji byl jeszcze musztardofon i buraczkofon do babci ;) bo babcia i dziadek bardzo nam dzis dzien umilili, rozmawiali z zosia ze 2 godziny, adam spal, a ja moglam w tym czasie sobie spokojnie gotowac. dzieki!



po wieczornym czytaniu opowiadalma zosi o wigilii, nie chce skaladac zyczen, juz zaznaczyla, bedzie jutro z tata siana na dworze szukala, polozymy je na stole, a na nie bialy obrus (z ikei ;) nakryjemy do stolu (talerzami z ikei:), bedziemy dmuchac na krzesla (z ikei :), zeby nie usiasc na niewidzialna duszyczke, moze babcia zosia do nas jutro zajrzy? a po polnocy maja podziekuje zosi, ze ta tak delikatnie ja glaszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz