wtorek, 6 grudnia 2011

do cyrku

zabralam dzieci w piatek. troche z przypadku, ale dobrze sie stalo, inaczej pewnie bym sie nie wybrala, nie z adamem i nie metrem na manhattan o tej porze roku i dnia. rano zaliczyliscy w pociagu super duper 'morning rush' czyli wszyscy do roboty na ta sama godzine w jednym pociagu, bo to, ze nastepny bedzie za 2 minuty nie ma znaczenie, trzeba wcisnac sie ja ta sardynka, ludzie pociagi nie sa z gumy! wracalo sie w zdecydowanie luzniejszych warunkach. a cyrk byl maly, mozna rzec prytulny? nie to za duzo powiedziane. predstawienie dosc dlugie, godzina, potem przerwa na siku i jeszcze  40 minut. dla zosi akurat, ale adam na poczatku usadowil sie na moich kolanach i juz z niech do konca nie zszedl. troche marudzil ze chce do taty, a potem do domu spac, ale ogolnie dal rade. przestraszyl sie pani wspinajacej sie na gruba biala line, tak sie nia owijala az po sam sufit a potem spadala zatrzymujac sie nagle metr od ziemi, dodac do tego lniany blad dlugich prostych wlosow, ah pieknie to robila. byl klaun, ktory ciegle siedzi zosi w glowie (taki pan co ma peruke i wyglada jak pani, ale to pan mamo, pan!), byly sztuczki magiczne ktore nagle stawaly sie oczywiste, zeby po chwili ponownie zaskoczyc. byli akrobaci (sami azjaci, oni maja to chyba we krwi) ktorym czasmi cos nie wychodzilo, ale sie wcale nie poddawali tylko ponownie skakali po sobie, na siebie....
zwierzat bylo niewiele, chyba dobrze (zawsze szkoda mi bylo tych cyrkowych zwierzakow) byly piekne czarne konie, psy, swinia i niezidentyfikowany zwierz podobny do mrowkojada.
na koniec to co najlepsze, pokaz na trapezach, wsrod wystepujacych 10letnia dziewczynka, krew mi w zylach stawala jak tak na nich patrzypa, wszystko dopracowane co do sekundy. mieli na dole siatke zabezpieczajaca oczywiscie, ale na szczescie spadali na nia dopiero na koniec wystepu.
poczulam sie jak mala dziewczynka, tylko slomy pod nogami zabraklo i pana co roznosil zaladowane juz do wafelkow lody, alez one wtedy smakowaly....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz