piątek, 6 stycznia 2012

o goraczce adama

o 5 wyladowalismy u pani doktor, pielegniarka zmierzyla adamowi temp. mial 104.5, podala mu ibuprofen, za 10 minut sprawdzila raz jeszcze, tym razem bylo 106. poleciala do pani doktor a ta przybyla blyskawicznie i zaczelaysmy drastyczna akcje obnizania temperatury, czyli dodatkowa porcja tym razem acetaminofenu, adam rozebralam do naga i zaczelysmy okladac do mokrymi recznikami, temp nie spadala, skoczyla z jednej strony cial do 108 stopni, prawdopodobnie wynikiem mocego przytulania do mamy, milam na sobie gruby sweter. spedzilismy w gabinecie poltorej godziny, nie czulam czasu, wydawalo mi sie, ze wszytsko trwalo 15 minut. w kocu temp spadala, po wykonaiau wszelkiego rodzaju testow wymazowych, ktore nic nie wykazala, pani doktor stwierdzila, ze to grypa. a ja na to: 'grypa grypa?' tak.
adam przez caly czas wyl i krzyczal donosnie: 'ja nie CHOLA'. zartownis jeden, 42 stopnie goraczki a ten ze nie chory...a temp jak spadla tak juz na szczescie nie urosla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz