środa, 18 kwietnia 2012

odswietna niedziela

ha, uratowalam sniadanie, bo znalazlam marynowane grzybki, ktore marta kupila specjalnie na ta okazje w polskim sklepie i nie mogla ich znalazc, okazalo sie , ze byly w szufladzie z przyprawami, potem jak ktos czegos szukal proponowalam mu sprawdzenie owej tajemniczej szuflady ;)
a przy sniadaniu bylo jak w przedszkolu, ktos mial za mokra koszule, ktos inny krzyczal, ze zupy nie chce, a ktos inny nie siedzial tam gdzie chcial, tak, czyli wszytsko w pozadku, bo po chwili wszyscy sie juz smiali
a w czasie sniadania wielkanocny zajaczek pochowal na ogrodzie jajka, malo tego, wiedzial, kto jaki kolory lubi! spryciaz z niego nie powiem. 
byla tez ulubiona zabawa w szukanie skarbu. ah co to byl za skarb, lody, soki, banki mydlane czekoladowe zajace pilki!!! patrze na zdjecia i widze wszystkich w biegu lacznie ze mna i marta.
az 3 razy w ciagu jednego dnia udalo sie nam razem siasc do suto zastawionego stolu, fajnie jesc w takim duzym gronie, w zasadzie to dla mnie niewazne co, fajnie, ze razem.


pierwsi przy stole najglodniejsi?


emilek uczesany ;)


zosia dlugo nie mogla znalezc swoich jajek


adam znalaz cala gore


konsumpcja



nie latwo bylo je otwierac


ta zabawe zosia najbardziej wspomina



artek 'odpoczywa'


biegiem po skarb



skarb znaleziony!

1 komentarz: