wtorek, 11 września 2012

domowa szkola

zosia siada rano do stolu i wola, ze chce sie uczyc ;)
wiem, ze ten entuzjazm jej minie, ale jest to przyjemne. sama decyduje, co chce robic, a ja pomagam, czytam polecenia. narazie na spokojne, powtarzamy litery i cyfry, uczymy sie dzwiekow, ktore litery wydaja. jednego dnia nieoczekiwanie wyszla nam lekcja religii. zosia przyniosla mi rysunek i biblie z narysowanym motywem arki noego.


 innego dnia zapytala dlaczego pada deszcz. jedyne, co potrafilam jej odpowiedziec, to ze z chmury. ale odrobilam wieczorem lekcje i nastepnego dnia byla lekcja z wiedzy o srodowisku. dzis cwiczyla na tablicy pisanie litery c i przy okazji zaczela matematyke.
zapisala kilka rownan, 3+1 i takie tam. przynioslam duplo i zaczelysmy dodawac na rozne sposoby. nie trwalo to dlugo, ale z pewnoscia to powtorzymy.
powyglupialysmy sie i na koniec moja ulubiona lekcja 'plastyka'
namalowalysmy majke, nie z glowy, ze wzoru od takiej jednej pani, z ktorej pomyslow czesto korzystamy.



w przerwie napilysmy sie herbaty, zielonej, to pierwsza herbata w tym sezonie, jakos w lecie nie smakuje mi, albo raczej powinnam napisac, ze picie goracej herbaty latem w ny jest niemozliwe, dzis byla przepyszna.
czytalysmy o wrzesniowych przygodach linei i pierwszy rozdzial 'piaskowego wilka'. mam taki zamiar, ze to ja bede wybierala ksiazki, ktore czytamy w przerwie miedzy lekcjami, czas pokaze jak dlugo to potrwa. nie zaczelysmy jeszcze tego najwazniejszego, czyli nauki czytania, troche dlatego, ze ja nie jestem jeszcze gotowa, odlozylam to na 'po wakacjach'.
jak w domu jest adam, uczymy sie mniej, a bawimy wiecej, i tez jest wesolo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz