wtorek, 11 września 2012

przedszkolak

nie moge w to UWIERZYC, uwierzcie mi!
moj adas malutki zalozyl plecak i poszed pierwszy dzien do przedszkola, z usmiechem od ucha do ucha. rano oczywiscie nie moglam go dobudzic. w koncu perpektywc ciastek na sniadanie okazala sie byc przyjemniejsza niz slodki sen, dodatkowo mozliwosc zjedzenia sniadania w tygodniu z tata? polecial do kuchni jak pijany, z jeszcze spiacymi oczami. zosia chcial isc z chlopakami, ja zostalam w domu.
moze nie do konca chetnie, ale poszedl. pytal ciagle czy bedziemy 'stoili' i na niego czekali. oczywiscie odpowiadalam zgodnie z parwa, prawda, ze o 11:15 bede na niego czekala.
jak go z zosia odbieralysmy mine mial bardzo powazna, ale jak tylko nas zobaczyl, usmiechnal sie najszerzej jak tylko potrafi.
troche nam opowiedzial co i jak bylo, jedna dziewczynka plaka i wolala mamo, mamo, byl jakis patryk co mowil po polsku, zjadl kanapke, ale jablko mu wypadlo, pani je wyrzucila, zosia dodale, ze szkoda, bo mogla je pzeciez umyc i by sie zjadlo ;)
siostra mocno sie pytala z kim brat sie bawil, nie moga zrozumiec dlaczego sam, a nie z kolegami ;)))
potem jeszcze sie mu przypomnialo, ze kolorowal, ale dostal tylko 2 kredki, brazowa i czerwona.
pod koniec dnia sobie przypomnial, ze plakal troszeczke, bo chcial byc z nami ;)
glos mial po przedszkolu troche zachrypniety, chyba rzeczywiscie troche plakal...







mysle, ze w czwartek bedzie zdecydowanie mniej przyjemnie niz dzis. zwlaszcza, ze bede go sama odprowadzala, no nie, nie sama, z zosia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz