czwartek, 6 grudnia 2012

taka odwaga

osobnego posta wymaga ;)
w zeszla sobote pojechalismy na lodowisko, mialo byc tydzien wczesniej, mialo byc w tygodniu, ale nie dalisMY rady, wypadlo, ze w sobote. autem na manhattan???? blad! w sobote zwlaszcza, w niedziele z reszta pewnie tez zwlaszcza, a w tygodniu to juz w ogole ZWLASZCZA!!!!! wiec wypadlo, ze w sobote.
dodam tylko, ze lodowisko jest zasadniczo w centrum manhattanu...niemaz pojechal szukac parkingu a my poszlismy pozyczyc lyzwy. czekalismy z lyzwami pod nogami jakies 15 min. zadzwonilam, nie bylo dobrych wiadomosci. zapytalam (znajac odpowiedz) czy moze chcemy sami, bez taty??? nie nie nie, poczekajmy, uslyszalam, tak jak sie spodziewalam. ale po kolejnych 10 minutach bez dobrych wiadomosci, jedanak zdecydowalismy sie sprobowac. ja (nie pamietam kiedy ostatnio jezdzilam, znaczy ile lat temu) adam na lyzwach po raz pierwszy i zoska na lyzwach po raz drugi, zapowiadalo sie niezle. ale jak zobaczylam, ze potrafia w lyzwach chodzic po gumie bez problemu, to stwierdzilam, ze damy rade. no i dalismy!!!!! adam glownie przy bandzie, zoska sama sobie radzila, tez glownie przy bandzie, ale czasami trzeba bylo kogos wyminac, dawala sobie rade calkiem niezle. udalo sie nam zrobic, prawie 3 kolk!!! duze kolka!!! pod koniec ostatniego adam troche oslabl, udalo mi sie zawiazc go do wyjscia na rekach, udlo sie nam nie upasc zna lod, aczkolwiek, padalam w trakcie podnoszenia adama i chyba niepotrzebnie zlapalam sie bandy, upadek na lod mogl byc mniej bolesny...
ogolnie wyprawa udana, aczkolwiek, adam po raz ostatni w tym roku ;)
aaaa, po tych super udanych 3 kolkach niemaz znalazl parking!!!! serio, zajelo mu to bagatela, poltorej godziny!!!! udalo mi sie samej kilka kolek zrobic, o kurcze, jak fajnie sie jezdzi w pozycji pionowej ;)
a potem zosia poszla z tata i jezdzili i jezdzili i jezdzili....a adam w tym czasie robil zdjecia ;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz