poniedziałek, 14 stycznia 2013

jeszcze o starym roku


zakonczylismy go wyprawa do marty i artura. nie udalo sie wynajac naszego 'stalgo' miejsca niestety. no ale odwiedziny u wyzej wymienionych sa dla nas zawsze atrakcja. bo tam jest zawsze fajnie, wystarczy pare milimetrow sniegu na dworze, wstep wolny do remntowanej piwnicy, cokolwiek, tam nikt sie nie nudzi. adam pojechal z falszywie podleczonym powigilijnym czyms i troche go tam rozlozylo, potem troche mnie, a potem to juz lepiej nie pisac, bo najwazniejsze, ze wszyscy sa juz zdrowi, bo chorzy byli chyba wszyscy uczestnicy wyprawy...
dzien przed sylwestrem chyba najmilej wspominam, gralismy wieczorem w rewelacyjna gre. mysle ze ze 3 godziny gralismy, smiechu bylo coniemiara.
a sylwester jak to u nas zawsze zacza sie pozno, ale trwal chyba dosc dlugo, nie wiem, bo, co tu duzo pisac, niepamietam za duzo ;)))))

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz