niedziela, 21 września 2014

5 urodziny foxy

bylo wszystko co na urodzinach byc powinno:
jubilatka pieknie ubrana
prezenty, z ktoryc bardzo sie cieszyla
goscie, tlum gosci
tort
balony
craft (kolorowanki)
a nawet specjalne torebki z prezentami od jubilatki dla gosci, taki amerykanski zwyczaj, moze i do polski juz dotarl?
bardzo udane przyjecie

100 lat foxy!






you're simply the best


adam uwielbia sie przebierac, wymyslac, wybierac ciuchy, ale najchetniej chodzil by codziennie w pomaranczowych sportowych spodenkach. wygladaja juz jak by mialy conajmniej 3 sezony ciezchoch rozgrywek za soba ;) potrafi je znalezc w koszu z brudami i zalozych jak nie patrze ktorys dzien z rzedu. tym razem zalozyl je na tine turner. nie wiem skad to skojarzenie, mina, umiesnione nogi, resztki opalenizny, dosc bujna fryzura...tylko obcasow brak...;)



Lekcje pływania ;)

cos nam nie wychodza, a moze raczej powinnam napisac wychodza inaczej. w zeszlym tygodniu pojechalismy w piatek rano, a tam nikogo nie ma, okazalo sie ze lekcja odbyla sie dzien wczesniej, ale nikt mnie nie poinformowal ;) byli na tyle mili, ze zrobili specjalnie dla nas lekcje prywatna ;) w ten czwartek wyjechalismy z domu ze sporym zapasem czasowym, dotarlismy pol godziny za wczesnie, a na miejscu okazalo sie, ze cos jest z woda nie teges I lekcje odolane ;) bylam niepocieszona, wyjasnilam, ze jedziemy tam autobusem ponad godzine!!! bardzo mily pan mi powspolczol powiedzial sorry I do widzenia... wyszlismy na zewnatrz I zastanawialismy sie co w tej sytuacji, I wtedy pan wybiegl za nami I oznajmil, ze w takim razie zrobimy lekcje na sucho, a ta nam nie przepadnie tylko ja w pozniejszym czasie odrobimy ;) lekcja na sucho byla w sali gimnastycznej trwala poltorej godziny, pani sie z nimi nacwiczyla, nabawila, zupelnie jak na podwojnej lekcji wuefu w polce, podobalo mi sie, dzieciom tez.
miejmy nadzieje, ze w ten czwartek bedzie normalniej ;)
po 'plywaniu poszlismy do pobliskieg parku, okazalo sie ze bylismy juz tam kiedys z niemezem, lata temu na rowerach, jeszcze przed dziecmi! w parku byly rozne artystyczne instalacje, mozna bylo po nich chodzic, byla tez jedna w toku I byl bialo rudy digdog, I cale trawniki tymianku I miety I warzywa przerozne. bardzo milo spedzilismy tam czas.






 
















wtorek, 16 września 2014

zab zuba zebowa ;)

dab zupa debowa, tak to bylo?;)
o wypadajacych zeba jeszcze dzis napisze, bezzdjeciowo, ale obiecuje dolaczyc, bo takie zdjecia to tylko raz w zyciu mozna zrobic. adam dolana jedynka zaczela mu sie ruszac I tak powoli coraz bardziej sie pochylala, az w koncu zupelnie sie polozyla, ale adam nie mial odwagi jej wyrwac, poprosil tate, zeby mu ja kombinerkami wyrwal ;) tato sie zgodzil I zab wyszedl jak po masle ;) a to wszystko w dniu przeprowadzki!!! wrozka zebusza nie znalala drogi do adama lozka, nie wiedziala gdzie spi ;)
zoski gorna jedynka tez juz dosc mocno sie ruszala, wypadla jej na ulubionych migdalowych ciastkach z dzemem, no coz, wyszly troche twarde nie przecze ;) ale najsmiesziejsze w tym wszystkim bylo to ze stalam nad a w zasadzie pod nia I probowalam siagnac jej rolki I nie radzilam sobie, bo zalozyla je bez skarpet. zaczela krzyczec ze boli!!! no to jeszcze na nia nakrzyczalam za te skarpety ktorych nie miala, a ta ze nie noga tylko zab!!! otwiera buzie a tam czerwono, wyplula mi na reke zala zawartosc ale nie znalazlam tam zeba. polknela go...;))) troche szkoda, bo lubi je zbierac, ale ta historia zostanie z name na zawsze ;) tak samo jak ta kiedy niechcacy wrwalam jej dolna jedynke, jak wyciagnelam ja z wanny I chcialam jej wytrzec buzie, a ze miala ja otwarta, a zab dosc mocno wystawal, to go recznikiem zahaczylam I wylecial. bardzo mi bylo do smiechu, tylko mi ;)
tyle historii zebowych. relacja zdjeciowa moze jutro.
dobranoc

stare nowe

to juz 3 tydzien na nowym mieszkaniu w starym domu.
za nami wielka przeprowadzka, w wielki upal, w wielki swiateczny konczacy wakacje weekend. nie byl to njlepszy czas na przeprowadze, ale nie dalo sie innej daty wybrac. wielka pomoc od mezow moich kolezanek dostalismy, pomogli nam tak bardzo, ze az lzy w oczach mialam jak im dziekowalam, jak patrzylam jak pot sie po nich leje, jakie mokre maja koszulki, sama az uczulenia od upalu dostalam. no ale warto bylo;)
niby kawalek betonu za oknem, a cuda sie tam czasami dzieja, niewazne jaka pogoda, moze lac, a oni I tak wychodza zakladaja kalosze, kurtki, parasole I siedza I patrza ile deszczu wpadlo do wiaderka, ile wody z rynny sie leje, moje podworkowe dzieci.
za nami fajny weekend na pracy w domu, pomalowalismy kuchnie I rozpakowalismy ostatnie pudlo! powoli przestaje jezdzic z meblami po domu, ale wiem, ze nie potrwa to dlugo, bo lubie zmiany, nie zlicze ile razy na gorze przestawialam meble I zamienialam pokoje, a tu mam wiecej mozliwosci, mieszkanie jest troche wieksze, plus bardzo latwo sie po podlogach meble ciaga ;)

to juz drugi tydzien naszej domowej szkoly, adam dolaczyl do nas. ma swoj segregator, piornik, nowe olowki, nowe cwiczenia I stara ksiazke do nauki czytania, ktora to go najmniej interesuje. najbardziej lubi olowki, strugac ;)
zosia ma inne ksiazki niz w zeszlym roku, tymczasem bardzo sie nam podobaja, uczymy sie ortografii, gramatyki, pisania, matematyki ktora to zahacza o przerozne inne dziedziny I bardzo sie nam to podoba, uczymy sie tez historii od poczatku dziejow mamy w palnach uczyc sie tez przyrody, ale brak nam czasu, bo tak naprawde to szkole robimy w przerwach miedzy zabawa.
dzis powstalo z klockow cale miasto chyba paryz, bo wieze eiffla widzialam ;)
innego dnia bylo przebieranie miskow, byla zabawa w sklep I granie na organach I lepienie z wosku I cztanie, bo to adam lubi najbardziej. zosia coraz wiecej czyta coraz trudniejsze ksiazki, zawsze jakies nowe wyzwanie pozycze jej z biblioteki, jak cos sie jej spodoba idziemy za ciosem I czyta cala serie. w piatek jedziemy na lekcje plywania, a w sobote zaczyna sie polska szkola I religia. po szkole jedna z bardziej lubianych wyjsc, basen z tata, nie lekcje tylko zabawa. przydalo by sie nam cos jeszcze, ale nie wiemy co. moze jakies harcerstwo....

wakacyjne wspomnienie

troche stary ten post napisalam go pod koniec sierpnia, czyli prawie miesiac temu, w miedzyczasie tyle sie dzialo, ze moze napisze o tym nastepnym razem, miejmy nadzieje, ze szybciej niz w polowie pazdziernika!

w sklepach kurtki, kalosze i zeszyty, wszyscy szykuja sie do szkoly my tez, tyte ze naszej domowej, zoska juz nie moze sie doczekac, zobaczyla ksiazki chce zacza juz najlepiej jutro, tylko ze nauczycielka jeszcze nie gotowa ;)
wypuscilismy na wolnosc 2 ostanie motyle, tym razem nawet dokladnie nie wiemy kiedy z poczwarek powychodzily, wrocilismy do domu i juz lataly w siatce. pikene jak zwsze, tym razem mialy wiecej niebieskich kropek stad wiemy, ze to samice. byl jeszcze jeden, ale wylecial jak bylismy na wakacjach u kasperskich.


ach co to byly za wakacje, ogrod, pomidory prosto z krzaka, codzienne wyprawy na basen, nic nie gotowalam, no moze troche pomagalam, cudownie odpoczelam, naladowalam baterie i jestem prawie gotowa na nowe.







za tydzien przeprowadzamy sie do mieszkania pietro nizej. bardzo sie cieszymy z tej zmiany, zwlaszacza, ze bedziemy miec taki maly i wybetonowany, ale zawsze to ogrodek gdzie juz rosnie moja bazylia i rozmaryn i mieta i rosl jeszcze tymianek a nawet 2 odmiany, ale ktos mi go ukradl, wyrwal z drewnianej prostokatnej skrzymki po winie 2 tymianki, rute i mala marna begonie ktora dopiero co wsadzilam, reszte zostawil...

zaczynam sie ekscytowac, trzeba kolory wybrac, bo biale to ja bardzo lubie, ale meble, nie sciany ;) grila trzeba kupic, stol na 'ogrod' wystawic i cieszyc sie kazdym pieknym dnim, bo wrzesien to jeden z moich ulubionych miesiecy, chyba to samo pisalam o maju...;)
za nami przedostatni kemping, tym razem dolaczy do nas ania z rodzina, bylo zimno, ale cudownie, mielismy pieken miesce kempingowe, niamaz kupil nowy hamak, ja jak to ja krecilam na niego nosem, ale potem okazalo sie ze jest naprawde fantastyczny, malo co stal pusty, ale bylo nas rezem 6 par i 11 dzieci ;)
przed nami ostatni wrzesnowy kemping. moze uda sie na plaze jeszcze raz pojechac, moze do muzeum, moze na farme, moze moze...