rano na stole czekal na zosie prezen od cioci oli, wyczekany, wyproszony kotek, ktory chyba duzo czasu spedzil z psami zanim do nas trafil, bo szczeka ;) byla tez kartka od mamy. cale pol dnia zabawy z goscmi.
na lunch byl ulubiony rosol, a na obiad poszlismy do polskiej restauracji na zapiekane nalesniki z serem i bita smietana. w zasadzie to nie poszlismy a pojechalismy, zosia na swoich nowyh zielonych 3 kolkach, ktore jezdza ciut za szybko, adam z tata tez na hulajnogach, a ja na rowerze ;)
urodzinowy kotek jezdzi w plecaku z zosia do przedszkola, spi z nia w lozku, nie za czesto szczeka, bo ponoc moze sie bateria wyczerpac, zwlaszcz jak adam go wlaczy ;)
w poniedzialek zawiozlysmy do przedszkola kolejna porcje czekoladowych lyzeczek, ponoc bardzo wszytskim smakowaly. chyba wejda do urodzinowego kanonu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz