marta z artkiem zawsze wymysla cos fajnego. tym razem urodziny odbyly sie w warsztacie artura (nie samochodowym, stolarskim ;) mysle, ze jest drugie ulubione miejsce olafa na ziemi, zaraz po domu, bo choc sie z zosia uwielbiaja, to sa zupelnie inni, ona wiecznie sie gdziec wybiera, on najchetniej z domu by nie wychodzil ;)
wszystkie dzieci patrzyly na artura jak zaczarowane, pokazal im jak pracuje, jak dzialaja maszyny, dal sobie pomoc, zrobili razem lodki ktore ciesza sie wileka popularnoscie do dzis, cieakwostka, mimo tego, ze sa dos ciezkie, unosza sie na wodzie!
na lunch byl chinczyk, a na deser tort oczywiscie. tort piniata, wypelniony niespodzianka, czyli cukierkami. wieczoru jak robilysmy go z marta nie zapomne, bo bylo bardzo smiesznie, jeden tort sie nam w tracie zalamal, ale i tak go skonczylysmy, i rano trzeba bylo piec nastepny, bo tem pierwszy, no coz, byl BARDZO krzywy ;)
wbijanie
jeszcze wiecej wbijania!
efekt koncowy w reku jubilata
przekaska
szlifowanie
przepiekne dekoracje w kolo tortu, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz