doslownie i w przenosni ;)
pieknie bylo, cieplo, nie goraco. pojechalismy na rowery. ale nam niemaz zafundowal wycieczke. najpierw kamienista droga polna do plazy, potem waska lesna ścieżka z powrotem.
czasem trzeba bylo zsiasc z roweru i poprowadzic, moze troche czesciej niz czasem ;)
wszyscy byli bardzo dzielni, adam zaliczyl jeden meltdown na sam koniec, troche sie martwilismy, bo nie moglismy znalezc drogi, czasem trzeba bylo zawrocic, prawda...placi sie za wjazd do tego parku 8 dolarow, parking zawsze jest bardzo pelny, a daja takie mapy, ze pozal sie boze...chyba nastepnym razem zloze jakies zazalenie, bo to sie w glowie nie miesci, zeby dawac takie wyblakle swistki i zeby teren byl tak slabo oznaczony....
dojechaslismy na parking zmęczeni, ale cali i zdrowi.
wrocilismy do domu z pordapanymi, brudnymi nogami, piachem w włosach i kieszeniach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz