ale wracajac do tematu to wlasnie tam autorka wspomina znienawidzone niedziele, kiedy to trzeba sie bylo gosciowac, u siebie w domu, lub u kogos z rodziny. my tez sie kiedys gosciowalismy. a to niedziela w ratajnie, a to w uciechowie, a to w lagiewnikach. lubilam te woioskowe wyjazdy, miasto to nie moja bajka. no i gdzie wyladowalam??? w jednym z najwiekszych miast swiata. tylko ze tu u nas to tak naprawde wiocha jest, bo nawet nie wioska ;)
a gosciowac sie dalej lubie i u siebie i u kogos. w niedziele odwiedzili nas ania i piotrek. zosia zawsze mocno na nich czeka. nie bez powodu. piotrek z ania zawsze sie z nia bawia. tym razem bylo jej malo. jak goscie poszli z zalem mi powiedziala, ze zbudowala z piotrkiem piekny dom, dwa razy i dwa razy adam im go zburzyl!
dzis gosciowalismy sie u ani t. jak zawsze bylo milo. zosia podala ani przepis na jogurt, adam pobwail sie ani kosmetykami, byl deser i zabawa w wannie. potem niemaz przyjechal za wczesnie i nawet nie skosztowalam herbaty, a naprawde mialam na nia ochote...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz