korzystamy z przepieknej jesieni, codziennie znosimy je do domu, codziennie je rysujemy, malujemy, wycinamy, nie macie ich dosc.
bardzo sie wam spodobaly nowe kredki do rysowania po szybach:
niemaz sie zbuntowal, bo wkladalismy je do jego ksiazki, ktora planuje w tym zyciu przeczytac, ja troche w to watpie bo ksiazka, przepraszam, ksiega ma wyglad encyklopedii, musi miec bagatela z 1500 stron conajmniej ;) tak ze teraz trzymamy nasze liscie w prawdziwej encyklopedii.
jednego dnia zosia zapragnela zrobic lodke z przywiezonej z wakacji muszelki. wydawalo mi sie, ze bedzie za ciezka, ale okazalo sie ze uniosla sie na wodzie, a nawet pieknie sie krecila. nie liczylam jak dlugo sie nimi bawiliscie, ale pewnie z 40 minut?
adam lubi robic to samo co siostra, a ze siostra ciagle cos rysuje, nie ma ze boli, tez trzeba brac kredki w lapki, a wychodzi mu to coraz zgrabniej ;) w dzien kolumba zosia siadla sama do rysowania, a co powstalo? indianie pod tecza ;)
w tym tygodniu czytamy ksiazke o koparce, nie powiem, jest troche dluga i moze ciut za trudna dla zosi, ale to dzieki niej zosia nauczyla sie rysowac drzewa lisciaste i choinki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz