wtorek, 18 października 2011

pampkinie




bardzo mi sie ta zosi mieszanka polsko-angielska spodobala, adam mowi 'kinie'
to byla bardzo wietrzna niedziela, slonce swiecilo, bylo cieplo, tylko ten wiatr... pojechalismy z ania i piotrkiem, zosia bardzo sie ucieszyla, bo dawno ich nie widzielismy, nawet zaciagnela piotrka do dyniowego sklepu, pokazac mu 'zywy ul'. a dyn nikt nie chcial bierac, bo idac na pole dyniowe minelismy plac zabaw i tylko o nim byla ciagle mowa. nastepnym razem jak jechac na dynie, to tam gdzie rosna dynie, a nie chustawki i slizgawki ;)
aaa bym zapomniala, byla tez piekna placzaca wierzba w sam raz do wspinania ;)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz