wiosenne urodziny, bo kazdy z nas ma o innej porze roku. przygotowania trwaly caly tydzien. dzieci rysowaly obrazek, ktory nie wyszedl tak jak mama zaplanowala, pewnie jak bym im dala wiecje swobody, bylby lepszy ;) za to do koszulki sie nie wtracala i wyszla super fajna, niemaz stwierdzil, ze to uklad sloneczny. czekalismy pod koldra bardzo dlugo, az nas znajdzie, adam w zasadzie to nie potrafi byc cicho 10 sekund, na glos taty wyskoczyl spod koldry jak na spezynie. w roli glowniej wystapil tort tiramisu z zielona herbata (moze i dobrze, ze dzieciom nie smakowal, wiecej dla nas ;)
zosia nalegala, zeby tato jednak zaprosil jakis kolegow, niestety nie dal sie namowic. ciagle ja to dziwi.
wszystkiego najlepszego kochanie, zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz