pielgrzymuje do czestochowy!
ponad 200 kilometrow, na piechote. codziennie spi w namiocie, ktory sama rozklada! idzie juz 4 dni. czyli jest prawie na polmetku. ponoc mial wczoraj kryzys, ale jakos go przetrwala. twarda z niej sztuka!
zosia pytala dlaczego nie polecial tam samolotem ;)
trzymamy kciuiki.
a dzis na obiad bylo babcine jedzenie, znaczy z babcinego przepisu. przesmazone warzywa (marchewka, fenkul, papryka, cukinia, ogorek i kalarepa) zabraklo tych 2 ostatnich, ale i tak wyszlo pyszne. potem troche rukoli i slodko musztardowego dresingu. do tego cytrynowe piersi.
polecamy!
trzymamy kciuki za babcie:)
OdpowiedzUsuń