raz jeszcze, tym razem zupa z lisci, ktora sie przeistoczylo w zupe blotno-trawiasta, ulubiona zabawa jak adam spi, mama moze kosztowac, corka doprawia, tak sie w parku stolujemy ;)
potem przerwa na prawdziwego snaka, zaczely sie najlepsze jablka, nigdy nie smakuja tak dobrze, jak we wrzesniu, niedlugo trzeba bedzie pojechac i samemu nazbierac
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz