podekscytowana bylas juz od kilku dni. rano ubralas ulubiona spudnice w 'krotkie' paski, rozowa bluzke od ciaoci oli i korale z napisem zosia od babci. szkoda, ze nie zrobilam ci zdjecia...
pojechaliscie rano z tata i adrianem. sniadanie zjadlas w domu, wiec tam juz nie chcialas. sa ponoc 3 grupy, bardzo ta cyfre mocno podkreslalas, najbardziej to, ze jedna grupa jest malutka i tam wlasnie jest olivia, z toba jest adrian, briana, patrycja i jakub. bianci w ogole dzis nie bylo. panie tez sa 3, 2 'krotkkie' i jedna nie ;) jeszcze nie wiem, czy krotkie bo niskie, czy maja krotkie wlosy. imion pan nie zapamietalas. bardzo sie ucieszylas, ze byl tam jakub, chyba sie nie spodziewalas tylu znajomych, a ja nie jestem do konca zadowolona, ze AZ tylu ich tam jest. jedna pani krotka i tu z fascynacja:'mowila po polsku!!!' i jeszcze dodatek: 'ale nie do jakuba!' na lunch byla kanapka z serem, mleko w kubeczku i o zgrozo, niebieski jogurt ze sponge bobem!!!!
bylo cieplo, pisaliscie literka 'a' w wersji wielkiej i malej (narysowalas mi ja na kapie lozka, palcem) byly farby, ale ty nie moglas malowac, a chcialas ;( farby mialy kolor zolty, zielony i moze jeszcze niebieski ;) tak tak, po mamie pamiec do drobiazgow ;)
tato was z adrianem odebral, cieszyliscie sie na jego widok i skakaliscie jak pileczki.
jutro opuszczamy, w srode dzien drugi, taty juz nie bedzie, wiec rano zaprowadzi was marta, a odbiore ja, uffa, ciekawie ile bede tam szla...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz