poniedziałek, 2 czerwca 2014

Z babcia

Babcia była z nami, wyjechała już przeszło miesiąc temu ale ciagle wspominamy jak miło nam razem było. W tym roku to Adam bardziej niż Zosią pytał kiedy znowu przyleci i się z nim pobawi, poczyta, zrobi pierożki...
Miałam nadzieje na piękny wiosenny kwiecień, ale za pięknie nie było, znaczy się było pięknie ale mało wiosennie, zdecydowanie chłodniej niż zazwyczaj o tej porze roku. Ale nam chłód nie straszny jeździliśmy jak zawsze na wycieczki przeróżne, basen, zaliczylismy obydwa ogrody botaniczne, ten na bronxie ( akurat mieli wystawę orchidei) i ten na Brooklynie, mój ulubiony. Zawsze coś nowego tam zobaczymy. Trochę samolubna jestem w wyborze miejsc wycieczkowych, ciągnie mńie do lasu, ogrodu, na plaże, na łąkę, zapominam, ze mieszkamy w jednym z najwiekszych i najciekawszych miast na świecie i mimo tego, ze wyjazdy na manhattan potrafią zmęczyć, to i tam trzeba jeździć, uczyć się poruszać po miescie które niby znam, ale w który ciagle błądzę, myla mi się metra...
Zostały nam po babci szydełkowe dzieła na zamowienie, czapeczki, szaliczki, buciki dla kotków, dywaniki szydełkowe, słoiki bigosu, worki mrożonych pierogów, tak, dziękujemy babci, ze zawsze znajduje dla nas czas i ze nie narzeka, ze do niej nie wypadniemy...
Relacje zdjęciowa dołączę niebawem!




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz