piątek, 7 listopada 2014

halloween 2014

bardzo bliska bylam odwolania tego swieta w tym roku, nie zartuje. juz nawet nie pamietam o co chodzilo adamowi, serio. bardzo zle wspominam ten dzien. poprostu takie ciezkie uczucie we mnie pozostalo, ze to nie byl adam I nie bylam ja tego dnia. jeden z najciezszych naszych dni. na zdjeciach tego nie widac.
nie zawsze jest u nas kolorowo, wycieczkowo I z usmiechem na twarzy. sa krzyki, placz, tupanie nogami I trzaskanie drzwiami. ale jak ktos zaczyna gardzic sniadaniem ktore mama przygotowala z obowiazku, ale z miloscia, to juz brak mamie sily. zabraklo I sily w ten wlasnie piatek, tydzien temu...
po poludniu przyjechali do nas sasiedzi, ktorzy nie sa juz naszymy sasiadami. poszlismy zbierac cuksy. musze przyznac, ze zosia po raz pierwszy od kiedy jest w pelni swiadoma tego swieta, przebrala sie I cieszyla sie ze swojego stroju baaardzo. w zeszlym roku jak w strasznie niewygodnym stroju ducha szla zbierac cuksy stwierdzila, ze w przyszlym roku bedzie nietoperzem I dotrzymala slowa. latala, biegala, naprawde cieszyla sie tym zwyklym strojem, ktory zrobilam w niecala godzine!
adam w tym roku byl chrisem (albo martinem, ale chyba chrisem ;) z wild kratts. malo kto wiedzial kim jest, nie wiem, czy winic moje umiejetnosc :) czy raczej to ze ludzie nie znaja tej fantastycznej bajki.
pierwszy przystranek jak co roku wata cuktowa!


a potem to juz po kolei az do rybnego sklepu. bo taki byl cel mojego spaceru ;) kupilam krewetki I rybe I mozna bylo wracac do domu. chlopaki zostali u nas na noc. czesto zostaja I zawsze jest fajne. za kazdym razem spia inaczej. tym razem adam spal z olusien w jednym lozku na ich wlasne zyczenie, a Adrian spal na materacu z lozeczka przedluzonym o kawalek materaca z sofy ;) wszyscy razem w ich nowym malutkim pokoiku.

jeszcze zdjecia, z naszego podworka glownie, zanim wyszlismy I zanim chlopaki przyjechali





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz