sobota, 4 października 2014

wycieczki

staramy sie raz w tygodniu gdzies pojechac na wycieczke, ja najchetniej do parku lasu, dzieci tez najlepiej z palcem zabaw, ale jak placu zabaw nie ma tez jest fajnie. ze 2 tygodnie temu pojechalismy do naszego ulubionego ogrodu botanicznego na brooklinie. tym razem pojechlismy metrem, a w zasadzie 4 metrami ;) fajnie wyszlo. pogoda byla piekna, wybrala sie z nami ania z alicja i damianem. celem wycieczki byly kasztany , ktore zupelnie przypadkiem znalezlismy tam w zeszlym roku o tej samej porze.





i w tym roku obrodzily, nie mogliscie sie znimi rozstac, kazden jeden nastepny byl inny niz ten poprzedni i wart dolaczenia do kolekcji. trojaczki, czworaczki blizniaki, male duze, nadgryzione przez wiewiory, blyszczace, pachnace, bardzo je lubimy. czesc przyjechala do domu w lupinach. po rozpakowaniu okazalo sie ze jeden to 'krowa' znaczy sie tak na nie mowilam jak bylam mala, mial biala late. niesamowite jak szybko pod wplywem swiezego powietrza ciemnieje, po godzinie byl juz jasno brazowy. bawilismy sie nimi cale 2 tygodnie, byli liczone, nawlekane, nakluwane. calkiem sporo ich zostalo. od kilku lat mam taki zwyczaj, ze wkladam po jednym do kieszeni kazdej zimowej kurtki. lubie go dotknac jak jest juz zimno i zapominamay, ze byla jesien, ze bedzie wiosna.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz