środa, 28 stycznia 2015

muzeum nowojorskiej 'transportacji'

 
pozwolilam sobie na zarcik w tytule, ale to jedno z moich ulubionych przekrecanych przez polonie tutejsza slow, taki polsko-angielski mieszaniec ;)
fantastycznie tam bylo. od dawna dzieci prosilyo wizyte tam.
wejscie do muzeum mozna pomylic z wejsciem do metra, ja oczywiscie pomylilam. bo cale muzeum miesci sie jak przystalo na muzeum komunikacji miejskiej (szukalam tego slowa w glowie chwile ;)
w starej nieczynnej stacji metra pod ziemia oczywiscie.
byly stare autobusy i zdjecia pokazujace jak budowa metra przebiegala.
byly narzedzia ktorymi pracowano i pojemniki w ktorych noszono do pracy lunch! mnostwo ciekawostek. a potem byly wagony z roznych dekad.
najbardziej podobaly mi sie w nich owczesne reklamy. wisza w tych samych miejscach, gdzie teraz mozna je zobaczyc. tylko reklamuje sie inne rzeczy ;) kiedys gumy do zucia, zupy w puszkach, proszki do prania. teraz reklamy zmieniaja co chwile. z ostatniej podrozy metrem pamietam zestawy do golenia, takie w sarym stylu z pedzlem, ha !
a na koniec wizyty zahaczylismy jeszcze o zajecia plastyczne. bardzo fajnie zorganizowane. byla rozmowa o tym co bedziemy robic, pomysly, jak ktos jakies mial, a potem wszyscy zabrali sie do roboty. robili odsniezarki, ktore na koniec mozna bylo przetesowac ;)
 
 



w kazdym wagonie trzeba sie bylo oczywiscie 'powiesic' ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz