poniedziałek, 2 kwietnia 2012

uwazaj, bo sie pomylisz!

i na przyklad zjesz na deser jajko sadzone ;) i popijesz sokiem ktory nie leci przez rurke, a na obiad beda babeczki, tylko ze to juz nikogo nie smieszylo, bo babeczki sa swiete i sie z nich nie zartuje.
a z jajkiem czyli brzoskwinia w jogurcie, bylo tak, ze zosia bardzo chetnie, wiadomo, jajkowa jest bardzo, ale  adam sie zalamal, i mowil, ze nie chce jajka, nawet jak zosia cale zjadla, bral do buzi i wypluwal, dopiero jak wyciagnelam wiecej ze sloika i pokroilam jak nalezy zacza jesc i uradowany wykrzykiwal ze to nie jajko tylko 'kuinia'.




z sokiem czyli galaretka bylo najsmieszniej, zosia oczywiscie udowodnila wszytskim, ze da sie przez rurke ja wypic, miala szczescie, ze rurka byla sporego kalibru ;)





miesne babeczki adamowi bardzo podeszly, zosia byla niepocieszona, ale zjadla bez smaku mocno zagryzajac ziemniakami.



nie nabralismy taty, ani nikogo innego, w ogole to bardzo slabo sie od soboty czuje, wiec i humoru na zary brak. o tak. i gosci mielismy miec w niedziele i nic z tego  nie wyszlo i jutrzejszych gosci tez trzeba bylo odwolac, przykro mi bardzo, ze to z mojej winy tym razem ;(

udalo mi sie mimo bardzo slabego samopoczucia dojsc na msze z zosia, wizielysmy wlasnorecznie zrobiona palemke, ktora palmy zupelnie nie przypomina. a msze odprawial ksaidz z indii, no wiecie jaki oni maja akcent, no ja nie daje rady. i jeszcze upomnial wiernych zgromadzonych w swiatyni, ze nie wystarczajaco glosno odpowiadaja, glodni byli pwnie, bo msza w czasie lunchu byla ;)


robiac palemke zosia uczyla sie wiazac sznurki, okazalo sie w trakcie, ze umiala juz to robic, twierdzila, ze to jaj ja kiedys nauczylam, dziwne, nie pamietam za bardzo. trzeba bedzie sie zabrac za kokardki, bo piekne wiazane buty mamy na jesien!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz