środa, 29 lutego 2012

ferie

chyba nie trzeba pisac, ze zimowe, prawda ;)
bylismy, wrocilismy, fajnie bylo, jak u rodziny, ktorej mozna by pomyslec, ze tu nie mamy. a jednak!
dzieki marta, bo chyba nie musze pisac gdzie bylismy
caly tydzien zabawy, i to jakiej!
o men, co tez zosia z olafem nie wymyslili, strach bylo sie dopytywac, ktos wolal o pomoc, byl zakopany??? mam nadziej, ze mu pomogli ;) pozary i budowy jak zwykle, stara-nowa zabawa w pakowanie kredek i rozdawanie w prezencie
olivia czesto z ademem na fotelu, zaczytani, na scenie roztanczeni, w wannie (przez blisko godzine) rozesmiani




 emil z kadyzm po troche, z adamem jak dwa koguciki-el monstros sie na siebie stroszyli, a to dadam cos zrobil milkowi, a to milek dadamowi, zalili sie na siebie. na dworze calymi dniami, w piachu, na trawie, na hulajnogach, w bibliotece, na placu zabaw, ktory jest najfajniejszy na swiece, bo przeplywa kolo niego calkiem plytka rzeczka. przeszlam sie wzdluz, wiedzialam, ze musze cos wiosennego i bardzo dziekiego znalezc, nie mylilam sie, callkiem sporo przebisniegow znalezlismy, a ze byly baaardzo dzieki uzbieralismy bukiecik.


 jednego dnia hustalam sie z adamem przed domem na hustawce zawieszonej na drzewie, na takich dluuugich linach. zawsze jak sie na niej hustam przypomina mi sie piosenka z classical baby swing ona nawet wyglada zupelnie tak samo jak w tej bajce. zaczelam nuscic, bo spiewac nie umie. adam zapytal zaciekawiony co ja tak hmhm hmhm robie, powiedzialam ze nuce, zapytalam, czy tez potrafi, sprobowal, udalo sie ;)






 zbiorka przy oponie

a ja co robilam? czytalam ksiazke od marty, wieczorami szylam, udalo sie w koncu obejrzec love actually (dzieki ania!) i kilka innych filmow. nawet na basenie bylismy i nawet wszyscy sie wykapali, jak wiadomo nie jestem jakas super 'wodna' osoba, a przebywanie w basenia PELNYM dzieci plus obserwowanie swoich dzieci, ciagle ktos chlapal, przepraszal, adam wychodzil z basenu i biegal mocno gestykulujac i smiejac sie potwornie, ja w tym czasie umieralam ze strachu bo biegal przy samej krawedzi, nie zawsze na czas udalo mi sie wyjsc i go zlapac, dopiero tam zauwazylam, ze ma juz baaardzo dlugie wlosy. dodam tylko, ze nie mial na sobie kapielowek, tylko klasyczne majtki ktore po zmoczeniu wygladaja malo ciekawie, jeszcze jak ktos w nich biega i mocno sie wyglupia zarzucajac mokrymi lokami? tak to mniej wiecej wygladalo. jednym slowem basen nie jest dla mnie, ale zosi sie spodobalo, chce chodzic z tata, fajnie by bylo.
milo mi na wspomnienie drugiej kawy, podwieczorki na ktore czekalam chyba bardziej niz dzieci, wieczorne rozmowy, sniadania takie inne niz jadam w domu, twarozki ze szczypiorkiem i rzodkiewkami,jajka, szkoda ze w samotnosci tak bardzo nie smakuja, takie sniadania lubia towarzystwo
jeszcze raz wielkie dzieki za goscine



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz