środa, 1 sierpnia 2012

zoo

mocno sie zastanawialismy, co by tu zrobic, cos adasiowego...miala byc palza, ale zosia w piatek rozbila dosc mocno brode i wolalam zeby piach sie jej do naprawde pokaznej rany nie dostal. a rana uderzona na brodzie, dobre 2 centymetry. malo krwi, wiec obeszlo sie bez szycia. nie powiem, jak ja w domu umylam i z bliska obejrzalam nogi sie pode mna ugiely.
oczywiscie dalej sie wszedzie wspina...

a zoo bylo na wakacyjnej liscie rzeczy do zrobienia. ostatni gwizdek, bo karta wejsciowa sie nam wczoraj skonczyla. bardzo duzo sie z taka karta oszczedza pieniedzy. nie zlicze ile razy w zoo w tym roku bylismy. tak wiec zoo zaliczone: czesc specjalna dla dzieci, karuzela, ogrod z motylami i do domu, bo deszcz sie rozpadal. malo ludzi bylo, moze przez ten deszcz? fajnie. adam przestal sie bac karuzeli, przynajmniej tej typu koniki. hurra!








ps. wrocili z upominkami, tak, tatus ma bardzo miekkie serce. zosia za odwage w noszeniu rany na brodzie (byla bardzo dzielna, plakala tylko jak upadla) wybrala bardzo biala foke w baro bialym iglo,  ani jedno ani drugie nie jest juz biale...a adam tak kolourodzinowo wybral sobie zestaw snejkow ktore ciagle przy sobie nosi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz