wtorek, 31 lipca 2012

mam jus csy laka!

tak tak juz trzy, a dopiero co jechalam do szpitala, i myslalam ze moze dzis nie urodze, bo 29 to taka jakas malo wyrazna data. mial byc 5 sierpien, rowno 2 i por roku po zosi. nie wyszlo, trudno, 29 lipca it is. pamietam jak pielegniarka zakladala mi na rece te okropne igly i rurki i zapytalam sie, czy moze wroce dzis do domu? rozesmiala mi sie w twarz. dlugo czekalismy, az sie cos zacznie dziac, a jak sie zaczelo, to trwalo 5 minut i bylo zupelnie bezbolesne! tylko to czekanie...
a trzylatek wstal w niedziele ostatni, truskawkowe muffiny byly juz w piecu, prezenty czekaly na rozpakowanie. stol nakryty... troche zawsztydzony otwieral prezenty, wyciagal kartki, wszytsko mocno ogladal, prezent od nas troche na wyrost, a koszulka od zosi w sam raz (skomentowana dosadnie, psecies ja nie lubim lobotow!!! :)







a potem wszyscy mocno zglodnieli i wsadzilam swieczki do jeszcze cieplej babeczki, korona na glowe i mozna dmuchac! w tym roku wszystki na raz bez zajakniecia.



potem bajka i dluga bardzo przyjemna rozmowa z polska, czyli babcia, dziadkiem ciocia ola, a nawet kuba byl i zobaczyl jaka z nas rodzinna rodzina ;)
tak, to byla bardzo fajna rozmowa, dzieki ze byliscie z nami!
a pogoda to byla taka sobie. bylismy umowieni na zbieranie brzoskwin, i mielismy tam zrobic urodzinowy piknik, ale deszcz nam pokrzyzowal plany. wybralsmy sie do forest park na piknik i karuzele. troche z przypadku dolaczyli do nas rumuni.









wieczorem jeszcze poszlismy na obiad do polskiej restauracji. a ze byliscie juz troche padnieci i bardzo glodni czekanie umlil bolek i lolek. czy ja juz pisama, ze kocham mojego niemeza TELEFON tak. przy okazji niemaz mi wypomnial ze ostatni raz powiedzialm, ze go kocham jakies 10 lat temu, sprostowalam, mysle ze to bylo 8 lat temu ;)
rozegralismy kilka partyjek memo (polecam, wystarczy dlugopis i kilka torebek z cukrem ;) i dostalismy to co zawsze czyli porcje nalesnikow z serem dla dzieci  i placka po wegiersku dla nas, tez na pol ;)
nie obylo sie bez lodow. wstretnych nawiasem mowiac. stwierdzilismy, ze raczej dlugo nie pociagna, a wtedy odezwal sie adam i powiedzial ze sa pyszne koladowe ;))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz