czwartek, 19 lipca 2012

na kempingu

pod namiotem albo na biwaku, jak sie jeszcze mowi?
sezon otwarty, szkoda, ze jest taki krotki, ledwo pjechalismy, a juz trzeba bylo wracac, bo to bardzo krotka impreza jest, szczerze mowiac, zabraklo jeszcze jednej nocy, pewnie dlatego, ze pierwszej nocy padlismy z niemezem razem z dziecmi ;(
a bylismy jak co roku w nj, nie wiem jak sie nazywal ten kurort , nie mam pamieci do nazw miejsc, ale gdzies kolo tuckerton?
a sezon krotki, bo to juz prawie polowa wakacji, za tydzien  urodziny adama...moze uda sie nam w sierpniu pojechac ze 2 razy...
pojechalismy z ania i rodzina, ewa z lukaszem nie dolaczyli, mieli zle doswiadczenie z poprzedniego kempingowego weekendu, wtedy to my z nimi mielismy jechac, ale na szczesceie wypadla robocza sobota i nic z tego nie wyszlo (potwornie goraca noc, wygoniala ewe z rodzina po jednej nocy do domu)

a u nas pogoda byla piekna, nie za goraco, nie za duszno, troche slonka, troche 'deszczylo' zeby mozna byla choc na chwile zalozyc obowiazkowo zabrane kalosze i plaszcze, nawet ania zalozyla swoja sliczna zielona kurtke ;)
udalo sie 3 razy pojechac nad jezioro, za kazdym razem bylo fajnie, dowiedzielismy sie ze zyja w nim ogromne zolwie, bardzo chcielismy je zobaczyc, ale sie niestety nie udalo, a po calym dniu plaze sprzataja pozadkowi razem z sepami, a raczej z nimi sie scigaja, bo sepow calkiem sporo tam sprzatalo, takich prawdziwych , nie zartuje!
bardzo przyjemnie bylo, pole sami sobie wybralismy, a nie bylo to latwe, bo wybor zbyt duzy, w koncu wybralismy pole nr. 44, a potem okazalo sie, ze sasiednie jest o WIELE WIEKSZE i jakis takie fajniejsze ;) w kazdym razie pozyczylismy sobie z niego lawke, bo na jedno pole przypada jedna lawka, a bylo nas razem osmioro, troche duzo jak na jedna lawke, a i na dwoch ledwo sie zmiescilismy. caly kemping byl porosniety krzakami jagod, a byly to dobre jagody, czasem troche zapestkowane, ale kazdy mial swoje ulubione miejsca, alicja mnie prowadzila od krzaczka do krzaczka i wszystkie byly jej ulubionymi, w kilka chwil mozna bylo caly kubek nazbierac, chyba kazdy jadl wracajac rano z ubikacji. krzysiu zrobil niespodzianke i kupil hamak ktory sie sprawdzil, teraz i my musimy nabyc, bo to bradzo fajna rzecz.
zabraklo czegos bardzo wazego, co daje swiatlo i nastroj w nocy, ktora jest bardzo czarna na kempingu, zwlaszca jak sie nie ma super gazowej lampy artka tylko 2 latarki, po milion luninow kazda ;)
ale o czym to ja mialam, a o czyms waznym, co sie z kempingiem wszystkim najbardziej kojarzy????
no co????
ognisko!!!!!
nie mozna bylo palic ogniska....jedlismy kielbase z patelni (i to jeszcze nie byla ta kielbasa co trzeba!!!)
marsmallows na sucho, a wieczorem obejrzelismy film, czekalam na niego rok czasu, w zeszlym roku o tej porze czytalam moja pierwsza i ostatnia ksiazke na tablecie 'klucz sary' po roku odwlekania udalo sie nam obejrzec film, a w czasie ogladania komary zjadaly nas zywcem...

a niedziela to juz mysl o pakowaniu niestety, wielkim pakowaniu, potem chwila odpoczynku, dla niektorych, w auce i trzeba wszytsko w domu rozpakowac, pochowac, poprac...eh, ale i tak warto. dal tych ptaszkow co nas rano budzily, dla dywanu pod drzewem (mchu) na ktorym mozna sie w indian bawic, dal tych wszytskich robakow, ktorych nie brakwalo, na nie mozna zawsze liczyc. w takim miejscu zrobic robakowe urodziny!!! plastikowych bym nie musiala kupowac ;)
a to moj ulubiony fragment z findusa i pettsona na biwaku. o tym jak kot findus lezal w namiocie przed domem:
'findus lezal sam w namiocie. to bylo podniecajace tak tam lezec. w srodku jest szczegolne swiatlo i szczegolna ciemnosc. teraz bylo juz prawie zupelnie ciemno. dzwiek tez byl inny, slyszal slaby szelest drzew prawie tak wyraznie, jak bedac na zewnatrz, ale jednak inaczej. zarowno wyrazniej, jak i slabiej jednoczesnie. tak, rzeczywiscie, jeszcze wyrazniej slyszal kazdy najcichszy nawt dzwiek i szept. poniewaz nie mogl nic zobaczyc, wysilal sie podwojnie, zeby uslyszec, co to jest za dzwiek. ale chociaz tak bardzo sie wpatrywal, widzial tylko material namiotu, i chociaz tak bardzo sie wsluchiwal, nadal nie byl pewien, co slyszy.'
tak, kto lezal rano w namiocie, zanim reszat sie obudzi, albo w nocy, jak juz prawie wszyscy spali to to slyszal ;)

no i milego biwakowania wszystkim odwaznym, a kto sie jeszcze nie odwarzyl, polecamy!!!

dzien pierwszy:






dzien drugi:







dzien trzeci, koncowka mocy ;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz