niedziela, 10 marca 2013

w marcu jak w garncu

czyli jak tylko zaczelismy myslec o wiosnie i swietach zima dala nam prztyczka w nos!
jak wstalismy w piatek bylo juz bialo i padalo prawie caly dzien.


rano przyszli do nas sasiedzi


a po lunchu poszliscie razem na snieg. i dobrze sie stalo, ze nie czekalam, bo po poludniu spad deszcz i zmyl prawie caly ten snieg! nie mogliscie uwierzyc, ze tak go malo wieczorem bylo.
zrobilismy kurczaczki, ktore z sniegiem w tle wygladaja troche jak niekompletne balwany. poza tym zosia twierdzi, ze to nie moga byc kurczaczki, bo przeciez sa biale, a nie zolte. tak wiec nich to beda balwanie glowy.


po poludniu kolorowalismy, okazalo sie ze adam bardzo lubi kolorowac!pawie sam wykonal cala prace, jak mu pomagalam, krzyczal, ze za duzo i teraz jego kolej ;)



a jak byliscie pobawiac sie z sasiadami na sniegu mi udalo sie uszyc komus cos w prezencie.


komu jeszcze obrusik? zasugerowalam mamie, ze moze uszyje kilka oli na nowe mieszkanie (tak, tak, moja mala siostrzyczka opuszka gniazdko!!!!) ale mama skomentowala to jednoznacznie i bez ogrodek ze ola nie jest takim folklorem jak ja ;))))) uznam to za komplement, bo wsiowy styl to jak najbardziej ja, a oli obrusik i tak uszyje ;) nawet ze DWA! jeden na codzien, drugi od swieta ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz