poniedziałek, 21 maja 2012

a w niedziele

odwiedzilismy anie i piotrka w ich nowym domu. adam byl niepocieszony, nie bylo zolwi do nakarmienia, ale mozna bylo latac po dworze, przelatywac przez dom, ktory mial tyle drzw, ze ja to sie gubilam ;) byla tez malutka oliwia z monika i olkiem, i ta oliwia to przespala caly dzien, nawet raz sie nie obudzila! byl tez jimmi, duzy jorki, grzeczny jorki, wymeczylismy go troche ;)




 bylo DUZO lodow, najwiekszym powodzeniem cieszyly sie te najbardzije brudzace, czyli 'koladole'.



taka jedna z takim jednym dorwali sie do napoczetej puszki koli i oderwac ich od niej nie mozna bylo, az puszka zrobila sie pusta. adam twierdzil, ze to byl 'japol dzus' a nawet pifko, co oni do tej koli dodaja, wole nie wiedziec...;)


na koniec bardzo sympatyczni sasiedzi ani i piotrka zaprosili nas na wybieg do krolika, adam wszedl do srodka, wzial go na rece i nie chcial oddac, zosia tez chciala, ale nie dala rady...

zeby nie poszlo w zapomnienie, to jeszcze dopisze, ze jak sie do kogos na grila jedzie, to trzeba koniecznie zabrac ze soba, maszyne espresso, mlynek do kawy, kawe w ziarenkach i half & half w sloiku, bez tego ani rusz ;)
aaaaa, jeszcze na wszelki wypadek swojego grila, wegiel i pompke do rozpalenia ognia, kielbase oczywiscie, no przygotowani bylismy bardzo, tylko zaden z naszych sprzetow sie nie przydal, bo piotrek kupil nowego grila, takiego fajnego z kominkiem ;) maszyne do kawy mial a i tak ani przyniosla kawe z pobliskiego starbucksa. nie wzielismy za to ciuchow na zmiane, a adas mial maly wypadek i NIE byl to tylko numer JEDEN.

jak juz do domu zajechalismy (a bylo przed dziewiata!!!) zaczelismy nasze bagaze (jak z wakacji) rozpakowywac, aadam jak zwykle ostatnio usiadl na miejscu kierowcy i sie bawil, nachylilam sie nad nim i zapytalam, czy bedzie jechal, a on do mnie: 'tak, daj klucyki' ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz