piątek, 2 listopada 2012

vermont my love

pieknie bylo, naprawde bardzo sie nam wszytskim podobalo. spalismy w malym motelu ktory prowadzi pani zosia, ania i piotrek nam go polecili.
w gorach kolorowych lisci juz nie bylo, ale w miescie mienily prawie wszytskimi kolorami teczy. najfajniejsze bylo to, ze wszedzie bylo bardzo pusto.
jednego dnia wjechalismy na WIELKA gore. dzien byl naprawde przepiekny, no ale na gorze, jak to w gorach z 10 stopni mniej niz na dole, to byla niespodzianka. ale nie dalismy sie wiatrowi i zeszlysmy jednym ze szlakow w dol do punktu widokowoego. okazalo sie ze szlak, mimo ze krotki, to nie najlatwiejszy, prowadzil caly czas po mokrych kamieniach, ale i kamieniom sie nie dalismy. wszyscy byli bardzo dzielni. po drodze podziwialismy przerozne rodzaje mchu, grzybow, znajdowalismy norki zwierzakow, myslalam ze znalazlam slady jakiegos strasznego zwierza, ale niemaz sprowadzil mnie na ziemie stwierdzeniam, ze to slady z pewnoscia strasznie groznego psa, prawda ;)
jednego dnia pojechalismy na farme, ktora w swojej internetowej ofercie zawierala o wiele wiecej atrakcji, niz w rzeczywistosci, ale i tak blyta fajna (ja przesiedzialam wycieczke w aucie) nie bylo dojenia koz i nie mozna bylo zbierac jajek w kurniku, ale mozna bylo karmic kroliki, swinie, konie, krowy, kury, indyki i nie wiem co jeszcze, ale musialo byc fajnie, bo zajelo im to poltorej godziny! byla jeszcze jedna wiejska atrakcja, szopa z sianem do skakania!
nie udalo sie odwiedzic miejsca, gdzie zajmuja sie produkcja syropu klonowego z ktorego vermont slynie, wrocimy tam wczesna wiasna, kiedy syrop sie zbiera i robi. a rzeczony kupilismy w sklepie, okazalo sie ze jest sporo drozszy, niz ten z nowojorskiego supermarketu. a szukajac syropu trafilismy na farme, gdzie 'obrabiali marchewke. w koszach stala brudna, prosto z pola, obok byla maszyna myjaca, a jeszcze dalej ludzie pakowali czysta do workow. dsotalismy kilka w prezencie i poszliszlismy dalej. tylko adam nie chial jej jesc na surowo, a to byla prawdziwa marchewka, slodka, soczyta, pyszna.






















wrocimy tam na pewno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz