piątek, 8 lutego 2013

piatek

za oknami najpierw troche padal snieg, potem zdecydowanie deszcz, ale od kilku godzin juz tylko gesty gruby snieg. wiatr zwiewa go tam gdzie mu sie podoba. zapowiaja wielkie opady. jutro jeszcze na sanki pewnie sie nie wybierzemy. ma dalej wiac z jakas zawrotna predkoscia no i sypac. w niedziele wiatr ma ucichnac, slonce wyjsc, ale bedzie mrozno. idealnie na sanki, zwlaszcza, ze w koncu kupilam sobie pozadne buty na snieg. a w piatek zawsze jest wesolo. rano adam poprosil zoske, zebu mu klauna na twarzy namalowala. mowisz masz!



od rana czytalismy wypozyczone wczoraj w bibliotece ksiazki. adam znalaz skarb. ksiazke o tym jak sie robi syrop klonowy. ('maple syrup season' a. purmell)
kazda strona tej ksiazki jest piekne, ale najslodsze jest ta, gdzie babcia wola glosno i nie musi sie powtazac:



sprawdzilismy jaki my w domu mamy syrop. kazdy musial oczywiscie skosztowac!. okazalo sie (z etykietki) ze ten sredni, z drugiego w roku zbioru, czyli grade A. fancy grade to ten pierwszy, najjasniejszy i najmniej slodki. trzeci i ostatni to grade B, najslodszy ostani syrop w sezonie. jeszcze taka ciekawostka, z 40 litrow klonowego soku, powstanie 1 litr syropu klonowego! nic dziwnego, ze jest drogi, w zasadzie to wydaje sie byc za tani!
poczatek lutego, to poczatek sezonu dla producentow syropu. skonczy sie na poczatku kwietnia. bardzo bym chciala taki 'sugar house' odwiedzic. nawet myslelismy, ze uda sie nam do vermont w lutym pojechac (ale to bylo w pazdzierniku), kto wie, sezon dopiero sie zacza!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz