wtorek, 7 maja 2013

'swietnie sie bawilismy u olafa na ogrodzie'

cytuje w tytule slowa adama ktore dzis wypowiedzial przy sniadaniu.
a bylismy nie tylk u olafa, wiadomo gdzie bylismy calusienki ponad tydzien prawda ;) ale tak to ostatnio jest, ze jak jedziemy do kasperskich panstwa to jedzedziemy do olafa i tyle. kiedys jezdzilismy do olivii, nawet nie wiem kiedy to sie zmnielo i jezdzimy teraz do olafa. kto wie, moze w przyszlym roku pojedziemy do emila ;)
'swietnie' zostalo adamowi po babci, zdecydowanie wczesniej nie uzywal tego slowa!
powrot do nowego jorku po takich wakacjach jest jak kuracja wstrzasowa. na sniadnie pierwszego dnia bylo niewiele. najpierw prosiliscie o mleko, nie mialam, potem o sok..., wiadomo, jak poprzednio, mialam za to chleb, ale byl nie taki jak lubicie!!!??? a potem zrobilam sie troche nerwowa, a co za tym idzie i ton glosu podwyzszony mialam, ze o cisnieniu nie wspomne... wiec po niezbednej chwili ciszy zaczely padac kolejne pytania, dlaczego my nie mamy takiego ogrodu jak olaf?  nastepny pytanie prosze..a czy kiedys bedziemy mieli??? wtedy poprosila, zeby mnie jeszcze raz o to mleko zapytali, bo juz wole...
ale mialam napisa jak bylo. 
byliscie brudni, podrapani, posiniaczeni, wolni, byliscie najszczesliwsi. mam nadzieje, ze zostana wam te chwile w pamieci, ze kiedys bedziecie je wspominalai, jak ja wizyty w ksiaznicy, koze na ogrodzie, ziemnieki z parnika....uciechow i stog siana, krzaki agrestu, dom babci pachnacy farba olejna...
patrzylam na zosie jak biega z olafem po ogrodzie, machala rekami, smiala sie, chyba nigdy takiej jej jeszcze nie widzialam.



miala z olafem ciagle cos do zrobienia, a to kompost, a to blotne ciasto, a to pogon za zlodziejami, czy kims innym.





podeszlam raz do nich jak sie na hustawce bujali, a robili to dosc czesto, bardzo chcialm im zdjecie zrobic, nawet sie udalo. ale po chwili wygonili mnie, bo chcieli sobie pogadac, a ja im przeszkadzalam. och ilez bym dala, zeby sie dowiedziec o czym oni na tej hustawce gadali...



adam czesto zajety zabawa z emilem w piaskownicy, albo jazda na traktorze, albo razem sie hustali.



zimny dran, znczy lokiec ;)






wszyscy rowno pomagalismy marcie sadzic, och bedzie miala sporo kalarepy w tym roku ;)))
nie obylo sie bez kilku wycieczek. zaliczylismy i biblioteke i cotygodniowe wielkie zakupy i ulubiony plac zabaw zakonczony wizyta na wiosennej lace, a nawet wycieczke kolejka podmiejska do balimore, gdzie bilet w dwie strony zadzialal w 3 strony, czemu dociekliwa olivia mocno sie na glos po angielsku z drugiego konca wagonu dziwila ;))))
niezapomniane chwile.... dzieki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz