środa, 7 lipca 2010

dzien wypadkowy

Na dobry poczatek dnia adas spadl mi z lozka, a nie jest to najnizsze lozko z ikei...na szczescie nie jesttez najwyzsze.

a bylo tak:

nie wiem czy to sen czyjawa, ktos krzyczy 'mamo kupa!!!' patrze na zegarek, jest 7 (zazwyczaj wstajemykolo 6) adas spi na lozko obok mnie, niemaz juz prawdopodobie w pracy, a zoskadrze sie z kuchni.

sprawdzam jak mocno spi adam, wydaje sie ze dosc mocno...lecedo zoski, wycieram 4litery, podciagam pizamke, lece do adasia (nie, rak raczejnie umylam, spieszylam sie do adasia) spi, szykuje zosce sniadanie, lece doadasia, dalej spi, czuje, ze coraz bardziej chce mi sie siku, lece do adasia,spi, klade koldre na podlodze przy lozku, lece siku, wdaje sie w dyskusje zzofia na temat gum rozpuszczalnych (nie dostaje jak nie je warzyw z obiadu)mowi ze bedzie jadla, a ja mowie, ze nie wierze jej na slowo ;)

adas krzyczy, lece, zapozno... jest juz na podlodze, nos robi sie czerwony, warga puchnie, jestem nasiebie wsciekla i na adasia, ze nie wstal pierwszy...

wychodze z dziecmi na placzabaw (robie tak na okraglo, wszystkie 5 dni w tygodniu, chyba ze pada, a wlecie raczej tu u nas nie pada, a jak pada, to zazwyczaj po poludniu)

adas nie zasypia po drodze,bedzie problem z druga drzemka, bo pierwsza zacznie sie za pozno i nie bedzietrwala wystarczajaco dlugo, by byc jedyna drzemka

na szczescie po poludniusasiadka marta podrzuca mi swoich chlopakow, wszytsko jest ok, tylko mlodszy,15 miesieczny olus bije adasia, groze mu, ale nic sobie z tego nie robi, grozimu starszy brat i zoska: 'bedzies miec kale i bedziec siedziec w kseselku i niebedzies sie bawic' olus kiwa do nich palcem i sie smieje, na szczescie nie bijejuz adasia, moze jednak cos do niego dotarlo ;)

wraca niemaz, hurrra!!!

ida z zoska robic pranie, aja wkladam adaska do wozka i jade w nieznane ;)

zajechalam do'zlodzieja' I kupilam sobie spudnice, nie byla TANIA I nie jestem do koncaprzekonana, czy dobrze w niej wygladam, no I nie wiem czy mam do niej jakaskoszulke…(klasyka gatunku) targuje sie, ale nie chca nic spuscic…udaje ze sie zastanawiam,dzwonie do ewy fryzjerki, zapytac, czy to dobra cena (ewa zna sie na wszystkim)nie odbiera, klade ja na ladzie, dokladam koszulek dla niemeze, jest ‘zoltawa’podobna do tej z dziura na brzuchy, moze przestanie ja w koncu nosic ;)

kupuje

wieczorem duzo placzu ijakos malo przyjemnie, na dobranoc czytam zosce o ‘basi w zoo’ wczoraj to samoczytal jej niemaz, uslyszalam slowo wyprozniac sie, patrze na robiacego bobk izajaca, juz wiem o co wczoraj chodzilo ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz