czwartek, 5 maja 2011

kolorowe wykalaczki

kupilam je kiedys, bardziej myslac o nich jak o mini sztucach, ale okazaly sie byc swietna pomoca edukacyjna. jak zosia jest w szkole staram sie z adasiem COS zrobic, ciekawego dla mnie i dla niego (nie zawsze nam to wychodzi, dzis sie udalo). pobawilismy sie w segregowanie kolorow. wyciagnelam playdoh, najpierw pobawil sie nim po swojemu, a jak juz zacza nim rzucac (oznaka w tym przypadku znudzenie, a rzuca tez z ekscytacji), wyciagnelam wykalaczki. wycielismy 5 gwiazdek i pomoglam mu wbic po jednej wykalaczce z kazdego koloru do kolejnych gwiazdek. potem troche sie ze mna droczyl i wpinal zolta do kazdej po kolei mowiac to swoje zadziorne: neee, neee, neee, az dotarl do zoltych. idealnie by bylo miec playdoh w odpowiednich kolorach, ale niestety nie mamy. potem wstal, podniosl jedna gwiazdke do gory i zacza mi ja pokazywac: mama, mama! stwierdzilam, ze chce rzeby mu happy birthday zaspiewac, wiec spiewalam do kazdego wzniesionego playdoh-tortu, a na koniec adam zdmuchiwal wykalaczki, znaczy swieczki. nie byl by soba, gdyby ich wszytstkich na koniec po podlodze nie rozrzucil ;).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz