wtorek, 12 lipca 2011

zamaskowani

jeszcze jedno wspomnienie, ktoregos dnia, nie az tak dawno, a wydaje sie ze bardzo...bylysmy z zosia na urodzinach alicji u niej w domu, adas w tym czasie poszedl do parku z babcia, jednym slowem nie zabralusmy go ze soba.
prawie cala droge przeszlysmy na piechote, a jest to spory kawalek. slonce swiecilo, a my sobie powoli szlysmy i cala droge rozmawialysmy, szkoda ze juz nie pamietam o czym, ale sporo o tych, ktorych wsrod nas juz nie ma, bo czesc trasy szlysmy wzdluz cmentarza.
na domowym przyjeciu bylu jagodowe muffiny, jogurtowe lody i kolorowe maski, zrobilam jedna adamowi, zosia swoja sama ozdobila. pieknie sie w nich prezentuja.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz