wtorek, 15 listopada 2011

mr. blue and miss. green

podawanie ktoremukolwiek pomaranczowej lyzki stracilo sens, wiec oddzielilam kolory lubiane od tych innych rownie pieknych, aczkolwiek obecnie nietolerowanych. z talerzami nie dawalam rady, wiec kupilam w ikei nowe biale 'prawdziwe' i tyle. kolorowe plastikowe kubki tez zamienilam na 'szklane' szklanki po tym jak adam rozbil moj ulubiony kieliszek z ikei. byla u nas akurat lucja z dziecmi. bylysmy w pokoju dzieci, slyszalam, ze ktos w kuchni czyms bardzo mocno stuka, zastanawialam sie kto i czym (zamiast pojsc i sprawdzic migiem), az przyleciala zosia i doniosla ze adam rozbil kieliszek ;(
tak ze mr. blue uczy sie codziennie, ze szklanki sluza do picia, a nie wystukiwania rytmu, ze talerzy lepiej na glowie nie klasc, a jajecznica pelna wody slabo smakuje.
a miss. green przestala ciagle prosic o duze talerze, bo jej maly jest teraz tez 'duzy'. ciagle pozycza od brata jego ulubione rzeczy, czasem chce te najulubienszze, czasem znajduje je u niej pod poduszka, tam trzyma swoje najulubiensze rzeczy, jak sie okazalo nie tylko SWOJE.


2 nowe identyczne latarki z ikei (genialne, na korbke!) trzeba bylo podpisac, bo ciegle ktoras byla bardziej czyjas, niez tego kogos drugiego.  kazdy ma swoje miejsce przy stole i nie daj boze zeby tato na nim usiadl. zosia wyajsnila, ze bardzo lubi SWOJ zapach, dlatego nie lubi jak ktos siedzi na jej krzesle ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz