czwartek, 2 grudnia 2010

biega, krzyczy pan hilary:

'kochanie, widzialas moje okulary?'
tak jest zazwyczaj, ale nie dzis rano.
poranek by inny niz zwykle. niemaz mial do pracy na 9, co to oznacza? ze mama polezala dluzej niz zwykle, na sniadanie byly swieze maslane buleczki, zjedlismy je wszyscy razem, byla kawa z pianka, a tak poza tym to norma. adam rozchlapal kubek mleka na sofe (kilka dni wczesnij jogurt na wersalke, a wczoraj wode na siebie i swoje krzeslo do jedzenia) jeszcze z porannych nieprzyjemnosci maja zgubila kupe, niemaz w nia wdepna i rozniosl delikatnie, na szczescie ta stopa, na ktorej mial kapcia, bo ja wlasnie o kapciu mialam pisac. niemaz nie lubi chodzic bez kapci, no i nie mogl rano znalezc swojego prawego kapcia. chodzil po domu, kustykal. szukal, ale kapcia nie znalazl. poszedl do pracy. po jakims czasie zaczelam sprzatac to, czego wczoraj sprzatnac mi sie nie chcialo, albo to, co juz sie od rana roznioslo.
takim to sposobem znalazlam kapcia ;)




















adam uwielbia kuchnie, gotowanie, garnki, mieszadla i wszytsko z tym zwiazane, piecze wszystko, nawet kapcie ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz